Święta z Yankee Candle - Icicles

Jaki jest najlepszy sposób żeby poczuć świąteczną atmosferę? Oczywiście odpalić Yankee Candle! Dziś chciałabym rozpocząć serię postów na blogu pod tytułem "Święta z Yankee Candle". Zaczynając dzisiaj do końca świąt będą się pojawiać recenzje wosków Yankee Candle w świątecznym klimacie. Wybaczcie mój trochę kwadratowy baner, ale starałam się jak mogłam ;)

Jako pierwszy wystąpi zapach "Icicles", pochodzi on z zeszłorocznej kolekcji świątecznej, a w grudniu jest jednym z zapachów miesiąca.

Na naklejce widniej ptaszek, podejrzewam że jest to gil, siedzący na oszronionej gałęzi. Całe otoczenie jest mroźne i zaśnieżone. Patrząc na sam obrazek można poczuć mroźny chłód poranka, kiedy wszystko jest obsypane śniegiem. Kolor wosku jest bardzo niespotykany. Jest on taki szaro-fioletowy - bardzo mi się podoba.

Opis ze strony sklepu: Poczujesz ten magiczny moment, kiedy wychodzisz na pierwszy świeży śnieg. Sosnowy zimny las i ostry zapach, delikatnie ocieplony nutami cynamonu.

Wiecie gdzie do tej pory leżał ten wosk? Nie razem z innymi woskami, tylko w odosobnieniu, na dodatek od razu schowany do woreczka, żeby zapach się nie wydostawał. Od kiedy do mnie trafił - jakiś rok temu - pierwsze co musiałam zrobić to go odizolować. Zapach jest tak intensywny, że cała paczka nim przesiąkła. Na dodatek niekoniecznie mi się podobał. Co ja piszę niekoniecznie, wcale! Nie podobał mi się tak, że został nazwany Domestosem. I tak sobie leżał, aż wreszcie po roku się zlitowałam. Przyznam, że bałam się go. Myślałam, że jak go odpalę to zaraz będę musiała wietrzyć pokój.
Po odpaleniu byłam bardzo mile zaskoczona. Spodziewałam się ciężkiego aromatu, takiego jak do tej pory czułam przez folię, a okazało się, że zapach złagodniał. Najlepsze jest to, że mi się spodobał!

Icicles nie należy do prostych zapachów. Jest to trochę dziwne połączenie i jest ciężki do sprecyzowania. Wyczuwam w nim zapach świerku i igliwia, trochę ciężkiego cynamonu i taki mróz, chłód - nie wiem jak to określić. Nie jest to zapach męski, chociaż wydawałoby się, że zalicza się do tej grupy. Ja powiedziałabym bardziej, że jest to zapach zimowy, do którego powrzucałabym wszystkie sosnowe i iglaste zapachy. Utrzymuje się w dniu palenia oraz jeszcze rano następnego dnia.
Paląc go od razu w głowie pojawia mi się taki obrazek: Mroźny poranek, przez noc śnieg przysłonił wszystko dookoła. Szron przyozdobił gałęzie drzew. Na szybach mróz maluje kwiaty i inne wzorki. Bez ciepłych rękawiczek i czapki lepiej nie wychodzić. Słychać skrzypienie śniegu przy każdym kroku. Wszędzie wokoło cisza. Ptaki przycupnęły na oszronionych drzewach, ale nie wydają żadnego dźwięku, tylko chowają główki w nastroszone piórka. Przy każdym oddechu wytwarza się gęsta para. W płuca dostaje się czyste, mroźne powietrze, które wydaje się że jest zrobione z milionów igieł.

Mam nadzieję, że jeśli jeszcze nie znacie tego zapachu zdecydujecie się na niego. Dla Icicles warto zaryzykować :)

Udostępnij ten post

13 komentarzy :

  1. Nie miałam jeszcze tego zapachu :P Ale chętnie bym wypróbowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio unikam wosków. Chyba "przedawkowałam"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz zrobić sobie przerwę z paleniem :)

      Usuń
  3. Na zimę musi być cudowny. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego zapachu jeszcze nia miałam, szczerze mówiąć to w tamty tygoniu kupiłam swoje pierwsze YC :)
    Zapraszam na rozdanie !:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam go i lubię, chociaz moim hitem nie jest:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może kiedyś będę miała okazję go wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń