Jo Walton "Podwójne życie Pat"


Jedna kobieta. Dwa światy. Dwie historie
Jest rok 2015, a Patricia Cowan dożyła sędziwego wieku. "Dziś zdezorientowana" - głosi napis na karcie pacjenta na jej łóżku. Patricia nie wie, który jest rok, nie pamięta ważnych wydarzeń z życia swoich dzieci. Za to pamięta o tym, co wydaje się niemożliwe. Pamięta, że wyszła za Marka i miała czworo dzieci - ale pamięta też, że nie wyszła za Marka i wychowała troje dzieci z Bee.
Była gospodynią domową, która wyzwoliła się z okropnego małżeństwa, czy odnoszącą sukcesy autorką przewodników, mieszkającą w Wielkiej Brytanii i Włoszech? A księżyc, który widzi przez okno: czy znajduje się na nim poczciwa stacja badawcza, czy też posterunek wojskowy najeżony pociskami atomowymi?

Chyba każdy z nas przeżyło w swoim życiu takie wydarzenie, które zmieniło je całkowicie. Pewnie też, wiele osób zastanawia się, co by było gdyby postąpił inaczej. W przypadki Patrici takim wydarzeniem była decyzja o poślubieniu Marka.

Patricię poznajemy kiedy przebywa domu starców, cierpi na demencję i dzisiejszego dnia jest "BZ", czyli "Bardzo zdezorientowana". Często myli fakty i nie pamięta wielu wydarzeń ze swojej przeszłości. Jednego dnia łazienka znajduje się na lewo, innego dnia na prawo. To samo jest z windą, która jest, albo jej nie ma, czy drzewem za oknem, a nawet kolorem ścian. Patricia nie wie ile ma dzieci, ani czy wyszła za Marka, czy związała się z Bee. Jedynie jej dzieciństwo i wczesna młodość jest spójna. 
Wydarzeniem, które zmieniło całe jej życie była decyzja o poślubieniu Marka, albo... nie. 

Tricia - W świecie w którym poślubia Marka nie jest szczęśliwa. Ma czwórkę dzieci, a jej mąż zaraz po ślubie zmienia się w despotę. Decyduje o wszystkim, a jej zadanie to wychowywanie dzieci i prowadzenie domu. Dopiero po rozwodzie może decydować o swoim życiu i wraca do pracy oraz działalności w lokalnych organizacjach. Poza tym jej życie przebiega spokojnie. Wydarzenia na świecie nie zakłócają jej spokoju.

Pat - W świecie w którym postanawia, że nie wyjdzie za Marka jej życie uczuciowe przebiega doskonale. Poznaje Bee, która prowadzi badania nad roślinami i wykłada na uniwersytecie. Sama Pat, tak jak zawsze chciała uczy w szkole i pisze rozchwytywane przewodniki po Włoszech. Mają troje dzieci i są szczęśliwe. Niestety wydarzenia na świecie nie pozwalają na spokój. Po zrzuceniu bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki następują inne ataki, m.in. na Miami, czy Kijów. Przez te ataki ludzie masowo chorują na raka tarczycy.

Chociaż pierwszy świat wydaje się taki "normalny" i podobny do naszych realiów, to tak nie jest. Wiele wydarzeń jest zupełnie innych, np. Kennedy umiera w wyniku zamachu bombowego, a USA wkracza na Kubę i Castro zostaje zabity.

Przyznam, że początkowo nie wiedziałam czego mam się po niej spodziewać. Naczytałam się/naoglądałam już wiele fantastyki o podobnej tematyce. Myślałam, że np. w dzień jest jedną osobą, a w nocy inną, albo coś w takim stylu. Byłam mile zaskoczona, kiedy okazało się, że jest to zupełnie coś innego, takiego normalnego. Chociaż, przy wydarzeniach na świecie, musiałam się zastanawiać, czy tak było naprawdę, czy to tylko wymysł autorki. Książkę czyta się bardzo szybko. Rozdziały są na przemian o Pat i Trici. Narratorem jest sama Patricia, przez co można się poczuć jak to jest być osobą cierpiącą na zaniki pamięci.

Książka "Podwójne życie Pat" bardzo mi się podobała. To historia, która na dłużej zalega w pamięci i myślę, że nawet za kilka lat pomimo masy przeczytanych książek nadal będę o niej pamiętać.

Moja ocena: 9/10
Czytaj dalej

Nowości - kwiecień

Kwiecień nie był obfity w kosmetyczne nowości. Nie mam obecnie żadnych potrzeb kosmetycznych i nawet promocje mnie nie interesują. Kupiłam jednak co nieco ;)

Zamówienie z wapterka: Peeling z Ziaji, który bardzo lubię i kupowałam go często w saszetkowych wersjach oraz duża maść Himalaya o której chyba muszę coś kiedyś napisać tyle tubek już jej zużyłam :)
Z Avonu żel pod prysznic z nowej oferty
Rossmann: FussWohl balsam do stóp - nie uwierzycie skończyły mi się zapasy i musiałam coś kupić :D Puder Lirene z promocji -49%
Homedelight oczywiście za sprawą kodu -25%, a że były nowości to się skusiłam: 
Yankee Candle: Summer Peach, Rivera Escape, Sea Salt&Sage, Olive&Thyme, Black Plum Blossom, Paradise Spice
Kringle Candle: Slate, Hibiscus
Zamówienie ze znak.com.pl zamówiłam z rabatem 60%: Mark Helprin "Zimowa opowieść", Marcin Wilk "Tyle słońca. Anna Jantar Biografia", Matthew Quick "Wybacz mi, Leonardzie", Steena Holmes "Szukając Emmy", Eric-Emmanuel Schmitt "Papugi z pladu d'Arezzo", Sarah Jio "Jeżynowa zima", Christian Jungersen "Znikasz" i Ann Patchett "Taft".
Poszczęściło mi się w kwietniu i wygrałam dwóch rozdaniach :)) Pierwsze jak widać pięknie zapakowane na blogu skrzynka-pelnaksiazek.blogspot.com, a jest to książka "Lektor" Bernharda Schlinka plus dodatki ;)
To już wygrana na blogu Kosti :)
Nie mogło też zabraknąć bibliotecznego stosika ;) Tym razem do domu przytargałam: Julie Cohen "Drogie Maleństwo", Brittainy C. Cherry "Kochając pana Danielsa", Szczepan Twardoch "Drach", Sylvain Reynard "Piekło Gabriela" i "Ekstaza Gabriela" oraz Anna Klejzerowicz "Córka czarownicy".

Jak Wam się podobają moje nowości?
Czytaj dalej

Village Candle Eternal

W ostatnim czasie w moim kominku królują zapachy z Village Candle. Te, które mam idealnie wpasowują się w obecną aurę. Bohaterem dzisiejszego postu jest zapach Eternal.

Opis ze strony sklepu: Wanilia, szałwia, paczula, nuta wodna.

Posiadam sampler (wszystkie moje zapachy z Village Candle to samplery), ale to tylko plus, ponieważ na dłużej mi starczy. Naklejka magiczna, przykuwająca uwagę - para huśtająca się na huśtawce w zachodzącym słońcu. Przyznam, że to właśnie ona skusiła mnie do zakupu.
Zapach jest dość intensywny, ale nie aż tak mocno żeby bolała od niego głowa. Z opisem zgadzam się tylko w pewnym stopniu. Wyczuwam w nim słodkie, ciasteczkowe nuty, czyli wanilię i wodnisty, trochę słodki i bardzo owocowy melon. Jest to bardzo ciekawa mieszanka, zdecydowanie niepowtarzalna.
Eternal bardzo polubiłam i często go palę. Idealnie nadaje się na obecną pogodę jeszcze nie do końca ciepłą. Myślę, że spodoba się wielu osobom.
Czytaj dalej

Avon Refreshing Lagoon żel pod prysznic

Nie muszę ukrywać, że bardzo lubię żele pod prysznic. Dostępnych jest tyle wariantów zapachowych, że jest w czym wybierać. Każda firma oferuje ich kilka, dlatego każdy może znaleźć coś dla siebie. Jedną z moich ulubionych firm mających w swojej ofercie żele jest Avon. Często do nich wracam, a jednym z moich ulubionych jest bohater dzisiejszego posta Lagoon.

Żel zamknięty jest w klasycznej butelce. Posiadam jeszcze starszą wersję, która ma inne zamykanie. Na każdym opakowaniu jest bardzo barwne zdjęcie, a w tej wersji zapachowej jest to po prostu tytułowa laguna.

Jak widać kolor żelu jest turkusowy - tak to żel, butelka jest przeźroczysta - przypominający kolor wody w lagunie. Każdy żel z Avonu jest gęsty i tak jest i w tym przypadku. Zapach - najważniejszy punkt w żelu - mieszanka zapachu morskiego z kwiatowym i delikatnymi nutami owocowymi. Wybuchowa mieszanka, która należy do moich ulubionych zaraz po Gardenie.
Bardzo dobrze się pieni i myje skórę. Pozostawia ją gładką i miękką. Żel ma neutralny wpływ na moja skórę - ani nie nawilża, ani jej nie wysusza. Żel kosztuje nie dużo, bo w zależności od katalogu można go kupić często za 3-4 zł.

Avon Lagoon jest jednym z moich ulubionych żeli i na pewno jeszcze nie raz do niego wrócę.
Czytaj dalej

Village Candle Walk on the Beach

Dni stają się bardziej słoneczne i powoli zbliża się lato. Żeby poczuć ciepłe, letnie powietrze trzeba się jeszcze wspomagać zapachami świeczek i wosków. Dzisiaj chcę przedstawić jeden z takich zapachów Walk on the Beach z Village Candle.
Opis ze strony sklepu: Sól morska, cyklamen, lilia wodna, koralowiec, morski mech i nadmorski las. 
Delikatna mgiełka soli morskiej, zroszony cyklamen, lilia wodna i koralowiec. Świeże nadmorskie lasy są prowadzone wzdłuż spiralnej fali morskiego mchu.
Naklejka przedstawia morze, plażę i idącą po niej postać. Jest jeszcze inna wersja tej naklejki z samymi śladami stóp na piasku i fragmentem wyspy - wydaje się to być kadr od drugiej strony.

Wosk rozpala się szybko i jednocześnie wypełnia całe pomieszczenie swoim aromatem. Nie jest to zapach mocny, ani bardzo intensywny.
Zapach jest bardzo morski i świeży, lekko kwiatowy, ale nie w taki toaletowy sposób. Jak powietrze nad morzem głębokie, wodniste, nasycone solą. Można poczuć się jak nad morzem siedząc w domu. Jest to takie połączenie odświeżające idealne w ciepłe i letnie dni, ale też teraz jest idealny.
Czytaj dalej

Dermacol Love nr 09 pomadka ochronna

Dzisiaj może coś kosmetycznego, bo ostatnio trochę rzadziej pojawiają się takie posty, a jest to pomadka Dermacol Love.
Pomadka zamknięta jest w tradycyjnym plastikowym opakowaniu zamykanym na zakrętkę. Jakość plastiku pozostawia wiele do życzenia, jest dość słaby i kruchy. Może nie taki jak w najtańszych pomadkach, ale porównywalny. Szata graficzna przypomina Baby lipsy z Maybelline. Sam sztyft ma kształt serduszka. Przyznam, że nie tylko wygląda to uroczo, ale też jej kanty ułatwiają aplikację. 

Konsystencja jest kremowa, łatwo się rozsmarowuje, ale jest też niezwykle miękka. Jest to nie tylko zaletą ale i wadą. Sztyft się łamie (tak jest w moim przypadku), a pod wpływem ciepła szybko się rozpuszcza. Zapach czekoladowy, może jest to trochę wersja kosmetyczna czekolady, ale i tak jest przyjemny.
Jak widać pomadka jest barwiąca, chociaż w moim przypadku zbytnio nie jest widoczna. Jest tylko odrobinę ciemniejsza od naturalnego koloru moich ust. Działanie pielęgnacyjne mogę ocenić jako dobre: nawilża, utrzymuje się długo na ustach, po posmarowaniu są wygładzone i błyszczące.
Ze względu na to, że jest barwiąca idealnie nadaje się zamiast błyszczyków, czy pomadki kolorowej, jak i jako pomadka ochronna.
Z pomadką Dermacol Love polubiłam się. Nawilżenie jest dostateczne, a jej kolor również mi odpowiada, co rzadko się zdarza w barwiących pomadkach ochronnych. Kosztuje ok. 10 zł.
Czytaj dalej