Strony

poniedziałek, 17 października 2016

Kerstin Gier - Trylogia Czasu

Domyślam się, że jeżeli jesteście prawdziwymi molami książkowymi i obracacie się w kręgach wręcz maniakalnych czytelników musieliście słyszeć o Trylogii Czasu Kerstin Gier. Nie ma takiej opcji, żeby o niej nie słyszeć. Tacy maniacy dzielą się na tych, którzy jakimś cudem je zdobyli, a reszta im zazdrości oraz na tych, którzy wciąż szukają. A poszukiwania tej serii trwają miesiącami. Jeżeli już gdzieś znajdzie się z drugiej ręki (bo o nowych można prawie tylko pomarzyć) to cena przekracza wszelkie granice. Waha się od 40-100 zł za... jedną książkę. To prawie jak poszukiwanie Świętego Graala. 
Wszyscy tak się nimi zachwycają, więc trzeba było samemu się przekonać o co to całe zamieszanie. A dorwałam ją w bibliotece. Nawet bez kolejki :)
Będzie to recenzja zbiorcza, bo już przeczytałam wszystkie i żeby kogoś zachęcić do ich przeczytania najlepiej to zrobić od razu recenzując całość.
Czerwień rubinu
Gwendolyn ma 16 lat i mieszka w Londynie. Jest zwykłą nastolatką, która od urodzenia widzi duchy. Jej rodzina to jedna z tych, które mogą się poszczycić ogromnym drzewem genealogicznym sięgającym daleko do XVI wieku. Mieszka też w bogatej rezydencji, w której tak jest sporo tajnych przejść i skrytek. Jest to dom babki lady Aristy, w którym mieszkają ciotka Maddy, ciotka Glenda z córką Charlottą oraz Gwendolyn z matką i młodszym rodzeństwem - Nickiem i Caroline.
Mogłoby się wydawać, że to zwykła rodzina z tradycjami, a jednak ma też swoje tajemnice. Kobiety z ich rodu posiadają gen podróży w czasie. Nie wszystkie, a tylko wybrane, których narodzenie przepowiedziano.
Przez cały czas przygotowywano Charlottę do podróży w czasie. Pierwszy taki przeskok miał nastąpić kiedy miała mieć około 16 lat. Niestety, dla wszystkich jak i całej zainteresowanej okazało się, że to jednak Gwendolyn jest tą wybraną. Jest ona nieprzygotowana do wypełniania misji w czasie wraz z Gideonem de Villiers, którego rodzina jest męskim odpowiednikiem rodziny Gwenny. Codziennie ma się udawać do siedziby Strażników na kontrolowane przeskoki w czasie za pomocą urządzenia zwanego chronografem. Wszystkie ich misje są z góry zaplanowane przez hrabiego de Saint Germaina, który żył w XVIII wieku. To on założył organizację Strażników i każdy nowy podróżnik musi zostać mu przedstawiony. Chce za wszelką ceną doprowadzić do wczytania krwi wszystkich dwunastu podróżników do chronografu. Kiedy to nastąpi ma się wydarzyć coś niezwykłego, typu uleczenie ludzkości z chorób, jak niektórzy twierdzą - co to jest na prawdę wie tylko sam hrabia.

Powiem szczerze, że troszeczkę się zawiodłam na pierwszej części. Większość książki skupiała się na szkole Gwenny i jej rozmowach z jej przyjaciółką Leslie. Spodziewałam się więcej podróży w czasie, przygód, takiego dreszczyku emocji, a było tego zaledwie garstka. 
Autorka ma świetny styl pisania, po prostu płynie się po słowach i chociaż nic takiego szczególnego się nie dzieje to nie można się od niej oderwać. Od pierwszej strony miałam wrażenie, że jest to książka Libby Bray. Chociaż jej seria Magiczny Krąg jest zupełnie o czymś innym, ale mają coś w sobie podobnego.
Sam pomysł historii jest bardzo ciekawy. Jeżeli jest coś o podróżach w czasie to ja to od razu "kupuję" (mówię jako big fan Dr Who <3). Kto nie chciałby przenieść się w czasie, chociaż na chwilę? 
Warto sięgnąć od razu po kolejną część, bo wszystkie się ze sobą łączą - książki się kończą prawie w trakcie jakiegoś wydarzenia. I jeszcze jedno, nawet jeśli pierwsza część Was nie zachwyciła, to każda kolejna jest lepsza od poprzedniej, co zazwyczaj jest odwrotnie. 
Książka może nie spełniła w pełni moich oczekiwań, to po skończeniu nie mogłam przestać o niej myśleć i od razu chciałam sięgnąć po następną.

Moja ocena: 8/10

Błękit szafiru
Wydarzenia z drugiej części są bezpośrednio po zakończeniu poprzedniego tomu. Gwendolyn i Gideon dostają coraz trudniejsze misje w przeszłości. Większość z nich jest zaplanowana przez samego hrabiego de Saint Germaina, który w dalszym ciągu nie wzbudza zaufania dziewczyny. Niestety wszyscy uważają, że nie jest odpowiednią osobą na tak ważne postawione jej zadania. Gwenny próbuje udowodnić, że się mylą. Po kryjomu w latach pięćdziesiątych spotyka się ze swoim dziadkiem i stara się rozwikłać tajemnicę Paula i Lucy, którzy zniknęli w przeszłości z chronografem, aby nie dopuścić wczytania krwi wszystkich 12 podróżników w czasie. Gwenny nie wie już, czy ufać hrabiemu i Strażnikom, czy uwierzyć Paulowi i Lucy. Oprócz tego, czy Gideon jest całkowicie z nią szczery?

Ta cześć jest zdecydowanie lepsza od poprzedniej. Gwendolyn więcej czasu spędza w przeszłości. Nie chodzi tu nawet o interesujące bale z XVIII wieku, nawet przenoszenie się do roku 1953 jest równie ciekawe. Sama bohaterka zaczyna rozumieć swoją przydzieloną rolę. Wie, że nie może zdradzić niektórych wydarzeń z przyszłości, aby zbytnio nie zmienić historii. Chociaż śpiewanie na balu piosenek z musicalu można jej wybaczyć, szczególnie że nie była tego w pełni świadoma, a goście świetnie się bawili.
Jest tu znacznie więcej momentów przygodowych, pościgi, pojedynki i coraz więcej tajemnic.
Dodatkowo zyskuje przyjaciela Xemeriusa, demona w postaci gargulca, który dojdzie wszędzie tam gdzie sama nie może być i szpieguje dla niej.

Moja ocena: 8,5/10

Zieleń szmaragdu
Ostatnia już część, oczywiście dzieje się zaraz po poprzedniej. Gwenny jest obrażona na Gideona, który cały czas zwodził ją swoimi uczuciami. Ciężko jest się jej po tym pozbierać, ale daje jej to motywy do walki. W tajemnicę zostają włączeni rodzeństwo Gwendolyn i cioteczna babka Maddy. Pomagają jej w swoich własnych poszukiwaniach prawdy.
Hrabia de Saint Germain ma kolejne plany wobec swoich młodych podróżników. Mają się udać na kolejny bal, gdzie ma dojść do konfrontacji z jego zaciekłym wrogiem lordem Alastairem.
Dzięki kolejnym wydarzeniom Gwenny i Gideon docierają do prawdy na temat hrabiego i do czego potrzebny mu jest krew z chronografu. Teraz pozostaje im dowiedzieć się kto tak naprawdę jest ich przyjacielem?

Ta część jest zupełną kolejką górską, która pędzi i zatrzymuje się dopiero na końcu. Przez całą książką dzieją się wydarzenia, których czytelnik najmniej się spodziewa, albo takie, które podejrzewa, ale ma nadzieję, że się jednak nie wydarzą.
Jest tu dosłownie wszystko liczne podróże w czasie, walki, szantaże,... a czego tu nie ma? :) Może trochę denerwowała mnie Gwenny, która cały czas użalała się nad całą sytuacją z Gideonem. Jaka ona potrafi być niedomyślna...

Co do zakończenia to mi się podobało. Chociaż fajnie by było, gdyby dodany był rozdział np. 3 lata później, jak losy bohaterów by się wreszcie potoczyły, a tak zostają tylko domysły.

Moja ocena: 9/10

Cała Trylogia Czasu obejmuje wydarzenia na przestrzeni jedynie kilku tygodni. W miarę czytania wzrasta zainteresowanie czytelnika i naprawdę najlepszy jest ostatni tom. Zazwyczaj jest odwrotnie, bo wszystko jest jakby naciągane, a tu niespodzianka. Autorka widać, że od samego początku miała plan na całą trylogię i tak jakby po pierwszym tomie zaczynała się coraz bardziej rozkręcać. Zawiodłam się trochę na pierwszym tomie, który zupełnie inaczej sobie wyobrażałam, ale im dalej tym lepiej.

Tak jak już wcześniej wspominałam najlepiej od razu przeczytać wszystkie i traktować je jako jeden tom. Nie jest to taka typowa historia skierowana do nastolatków, ja jako już nie nastolatka świetnie się przy niej bawiłam. Myślę, że każdy fan fantastyki będzie zadowolony.

9 komentarzy:

  1. Mam całą trylogię i muszę przyznać, że 3 tom podobał mi się najbardziej. Najbardziej pozytywną postacią był Gargulec.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, ostatni tom jakoś był najbardziej interesujący :) Ja też uwielbiam Xemeriusa :D i te jego teksty XD

      Usuń
  2. Kuszą mnie już od dłuższego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Cię zachęciłam do przeczytania :)

      Usuń
  3. Cała trylogia brzmi fajnie, zapisałam sobie tytuły :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak już wspomniałam, Kocham tą trylogię!
    Pozdrawiam :))
    http://hejhana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń