Strony

środa, 9 listopada 2016

Rebecca Donovan - Powód, by oddychać

Dzisiaj chcę Wam przedstawić moją opinię o książce "Powód, by oddychać" (link). Książka zbiera wiele pozytywnych recenzji, dużo osób się nawet nią bardzo zachwyca i jest o niej nadal stosunkowo głośno. Jeżeli chcecie poznać co o niej myślę, zapraszam dalej.
Emily ma szesnaście lat i odlicza dni kiedy skończy liceum. Wydawałoby się to normalne, że dziewczyna chce jak najszybciej skończyć szkołę, lecz jej powody nie są już takie błahe. Mieszka z wujkiem, ciotką i ich dziećmi. Jest dosłownie piątym kołem u wozu, ledwie tolerowana, obarczana ciężkimi obowiązkami i... bita. W szkole jest prymuską, należy do kilku drużyn sportowych, prowadzi szkolną gazetkę, itd. Stara się niezauważalnie przemykać po szkolnych korytarzach. Jedyną osobą z którą rozmawia jest Sara, dzięki niej może się choć na chwilę poczuć normalną nastolatką. Jej plan na życie się zmienia, kiedy w szkole pojawia się nowy chłopak, Evan.

Na początku nawet dobrze mi się czytało, pomimo tej walniętej ciotki. To było takie czytadło o nastolatkach, o ich codziennych sprawach. Chociaż trzeba zaznaczyć, że to historia o amerykańskich nastolatkach, takich można powiedzieć stereotypowych, filmowych, czyli wiecznie imprezujących.
Emily średnio mi się podobała. Na jej miejscu już dawno bym się spakowała i wolała mieszkać pod mostem. To samo się tyczy domowników. Dzieci widzą jak ich matka ją traktuje, ale zachowują się jak gdyby nic. Wujek niby nic nie widzi, nic nie słyszy i nie wie co się dzieje. A jak dochodzi do sytuacji, kiedy dostrzega coś kątem oka, to bierze stronę Carol. Niby wyjaśnienia Emily, że nie zgłosi tego nikomu dla dobra dzieci są przekombinowane. Jak na razie Carol się nimi zajmuje, jest dla nich czuła, ale kiedy dorosną, to kto wie co się może stać. Nawet nie jest to przykład patologii, bo tam biją za coś konkretnego, np. przypalony obiad, a nie za to, że się tylko jest. Tak samo z miejscami na ciele. Domowi tyrani starają się bić w miejsca niewidoczne, a nie takie, które wszyscy mogą zobaczyć.

"Powód, by oddychać" to historia o takim powiedziałabym kopciuszku, który wpadł w jeszcze większe bagno niż ten z bajki. Ciężko mi jest powiedzieć co mi się tam podobało, może styl pisania autorki, bo książkę bardzo szybko się czyta. Sama historia jest praktycznie o niczym. W domu tylko awantury, w szkole, czy po szkole imprezy i... tyle. Nie wiem co wszyscy widzą w tej książce, czytałam o wieeele lepsze książki o nastolatkach i wiem, że można pociągnąć ten temat o wiele lepiej.

Sama nie wiem, czy chcę czytać kolejne części, bo tak to jest trylogia. Może się skuszę, kiedyś, ale na pewno nie w najbliższym czasie.

Moja ocena: 6/10

19 komentarzy:

  1. No nie brzmi zbyt zachęcająco... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wpadnie mi w ręce to przeczytam, a jak nie to nie ;)
    Chyba jednak szukam czegoś głębszego i mniej denerwującego :D

    Buziaczki! ♥
    Zapraszam do nas 😍
    Świat oczami dwóch pokoleń

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio coraz częściej denerwują mnie takie książki.

      Usuń
  3. ooo to takiej recenzji się nie spodziewałam :) do tej pory trafiałam na raczej pozytywne opinie o tej serii, sama jeszcze nie miałam jej okazji przeczytać :) jednak tytuł mam zapisany może kiedyś trafi w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja też spodziewałam się po takich opiniach czegoś innego, a tu klops...

      Usuń
  4. Historia faktycznie niezbyt ciekawa. Nie przepadam za takimi tematami. Zdecydowanie wolę komedie kryminalne. Można się wtedy zrelaksować i dobrze bawić. Polecam Olgę Rudnicką i Martę Obuch.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wolę ostatnio coś innego, cięższego. Tych autorek jeszcze nic nie czytałam :)

      Usuń
  5. Historia wydaje się być ciekawa, ale twoja recenzja nie zachęca do czytania. Musze przyznać, że sama nigdy nawet nie słyszałam o tej książce.
    Fajnie napisana recenzja :) Pozdrawiam
    Hana :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz. Ja o tej serii wiecznie słyszę i to same pozytywne głosy ;)
      Dziękuję :))

      Usuń
  6. Lubię takie historie, z deszczu pod rynnę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam już drugi raz i jestem tak samo zachwycona jak po przeczytaniu po raz pierwszy. Sposób, w który pisze autorka sprawia, że ogromnie utożsamiam się z bohaterką i nie potrafię o niczym innym rozmyślać w ciągu dnia, jak tylko o tym tekście. Mam nadzieję, że może kolejne części ci się bardziej spodobają :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A i jeszcze co do tematyki, nie wiem czy tylko ja tak mam, ale takie książki, które wymagają ode mnie takiego typu przemyśleń/rozmyślań są ewidentnie na tę porę roku. Są ciężkie, wymagają zaangażowania psychicznego (przynajmniej ode mnie). A i tak w ogóle jest to jedna z moich ulubionych trylogii :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Raczej się nie skuszę, na takie historie zdecydowanie muszę mieć chęci, ponieważ w innym wypadku zaczynam takie książki i nigdy nie kończę.. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale czadowe zdjęcie <3. Przyznam szczerze, że mnie ten szum ominął, bo pierwszy raz czytam o tej pozycji. Myślę, że mogłaby mi się spodobać, aczkolwiek nie wiem, czy bym miała siłę na takie akcje z ciotką! Niby to tylko książka, ale pomyśleć, że takie rzeczy dzieją się naprawdę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Mnie ona bardziej denerwowała niż mi się podobała. Parę razy miałam ochotę rzucić książką, kiedy główna bohaterka tak dawała się sobą pomiatać.

      Usuń
  11. Widziałam ją ostatnio w Empiku! Ogólnie myślałam nad przeczytaniem jej, ale skoro jest średnia, to chyba lepiej poświęcić czas na coś innego.
    Zdjęcie rzeczywiście bardzo ładne i jesienne :)

    Pozdrawiam, Seeker Of The Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielu osobom się podoba, a nawet uważają ją za rewelacyjną. Mi niestety czegoś w niej zabrakło.

      Usuń