Strony

piątek, 30 grudnia 2016

Tarryn Fisher - Mimo moich win

Wreszcie przechodzę do recenzji książek, które przeczytałam w grudniu. Niestety nie uda mi się ich wszystkich zrecenzować przez... dwa dni :D a miałam zamiar uporać się z nimi do końca roku.
"Mimo moich win" chyba nie muszę Wam przedstawiać. Książka miała niebywałą reklamę, włączając to filmiki i sesje zdjęciowe. Czy mi się podobała? Zapraszam na recenzję.
Olivia to młoda kobieta, która nie może zapomnieć o swoim pierwszym chłopaku Calebie. Poznali się na studiach i od tej pory byli razem. Kiedy przypadek sprawia, że się spotykają jej jakby już nieco wygasłe uczucie powraca. Dodatkowo okazuje się, że Caleb jej nie pamięta, bo stracił pamięć w wypadku. Chociaż dziewczyna nieco się opiera, to daje się znowu ponieść uczuciu. Niestety na drodze do ich szczęścia staje dziewczyna Caleba Leah, która tak łatwo nie odpuszcza...

Książka napisana jest dość dobrze. Nie jest to dość zawiły język, chociaż autorka mogłaby trochę darować sobie te wzniosłe uwagi, metafory i inne przenośnie, które kojarzą mi się tylko z literaturą klasy B (jak mogą być filmy, to czemu też nie książki?) i bardzo mnie denerwują.

Kreacja bohaterów jest dość dobra - pod względem metodycznym. Każda osoba z tej trójki ma silny charakter i nie da sobie w kaszę dmuchać. Niestety, co jest dobre na papierze nie odzwierciedla tego w rzeczywistości.
Wszyscy oni mają coś z głowami, każdy psychiatra to powie. Olivia lubi śledzić ludzi, to typ osoby dla której sąd wyznacza zakaz zbliżania się. Ta jej miłość powoduje, że zaczyna się bardzo nakręcać na jeden temat co doprowadza do obsesji. Można tłumaczyć, że to własnie miłość doprowadziła ją do takiego stanu, ale nie wszystko tym można tłumaczyć. Kiedy Caleb jeszcze na studiach spotyka się z innymi dziewczynami, ona doprowadza do zerwania, nie licząc się z nikim i niczym. Jest pyskata, ma poczucie humoru i jej wypowiedzi są bardzo sarkastyczne. Lubię takie główne bohaterki, ale nie w takim wydaniu. Olivia jest po prostu aż zanadto agresywna.
Caleb, nie będę Wam spojlerować, ale to niezły gagatek. Kłamie w żywe oczy, manipuluje ludźmi, ma przerośnięte ego. Jest zadufany w sobie, uważa że tylko spojrzy i już wszyscy mu się będą kłaniać i spełniać jego życzenia. Oczywiście autorka stara się pokazać, że tak naprawdę jest inny, a to tylko taka jego zewnętrzna powłoka oraz że przeszedł przemianę, ale ja myślę, że jest zupełnie inaczej.
Leah kreowana jest tu na taki ciemny charakter. Ma na sumieniu m.in. włamanie i zniszczenie mieszkania Olivii. Można jej żałować, bo przecież ta wredna małpa odbiła jej chłopaka! Niestety ona też potrafi manipulować ludźmi i wykorzystywać ich do własnych celów, a potem wyrzucić jak niepotrzebnego śmiecia. To niezła aktorka, o czym można było się przekonać na sali sądowej, a jaka była tuż po rozprawie.

Z tą tytułową winą, to Olivia miała się przyznać przed samą sobą, że to z jej winy rozpadł się jej związek z Calebem. Oczywiście, w wielu wypadkach tak właśnie jest, ale myślę, że oboje ponoszą winę za to rozstanie.

Wiem, że wielu osobom podoba się ta książka, patrząc tylko na same oceny na lubimyczytać i pochlebne recenzje, mnie niestety lub stety nie. To są moje odczucia i moje zdanie na temat tej książki. Każdy może mieć inne, ale po prostu nie wiem co wszyscy w niej widzą.

Moja ocena: 5/10

5 komentarzy:

  1. Rozbawiła mnie Twoja uwaga dotycząca tego, że każdy psychiatra by potwierdził, że bohaterowie mają coś z głową :) zdecydowanie tak jest! Mi w przeciwieństwie do Ciebie książka baaardzo przypadła do gustu, ale o gustach się nie dyskutuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się się, że udało mi się Cię rozśmieszyć :D Dokładnie, dlatego mówię to jest moje zdanie i nie wszystkim to samo musi się podobać :)

      Usuń
  2. Nie czytałam, ale chyba mogę stwierdzić na podstawie Twojej recenzji, że bohaterowie idealnie do siebie pasują, skoro z obojgiem coś jest nie tak xD Mam za to za sobą "Never Never" autorstwa właśnie Fisher i Coleen Hoover i jakiegoś szczególnego wrażenia na mnie nie zrobiły tą książką, choć nie czytało się jej jakoś źle. Z tego co ostatnio obserwuję, te i Hoover, i Fisher specjalizują się w pisaniu typowych romansów umieszczonych w naszym świecie. Byłoby ciekawiej, gdyby każda z nich trochę poszerzyła fabułę, ale cóż..
    Jak na razie nie mam ochoty sięgać po "Mimo moich win".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, są idealnie dopasowani :) Tej jeszcze nie czytałam, chociaż kiedyś po nią sięgnę. Hoover czytałam jedną książkę "Pułapka uczuć" i bardzo ją wymęczyłam. Podobno wiele osób twierdzi, że to jej najgorsza książka, a reszta jest zdecydowanie lepsza, więc mam się nie zrażać ;) Ale i tak mnie od siebie odpychają jej książki, więc muszę sobie zrobić dłuższą przerwę.
      Tak, to takie typowe romanse, a takich książek mam ostatnio dosyć :/

      Usuń
  3. Nie miałam okazji jeszcze przeczytać.

    OdpowiedzUsuń