Jest to moja druga książka Matthew Quicka, chociaż jeszcze recenzja pierwszej nie jest skończona od... 3 miesięcy. Z recenzją tej książki poszło mi znacznie lepiej, czyli szybciej, więc dlatego pojawia się tu wcześniej.
Główną bohaterką jest Amber, ma 17 lat i chodzi do miejscowego liceum. Nie byłoby w tej historii nic nadzwyczajnego gdyby nie mieszkała w szkolnym autobusie, zwanym pieszczotliwie "Żółtkiem" z mamą i z psem. Pomimo tego jest bardzo pogodną nastolatką, wręcz tryskającą radością i cieszącą się życiem. Nie ma chwili wytchnienia. Należy do Federacji Fantastycznych Fanatyków Franksa, czyli takiego jakby koła wyrzutków. Żyje praktycznie na koszt matki jednego z kolegów, bogatej prawniczki Donny. W zamian im gotuje i pomaga się opiekować Rickym (chłopcem z autyzmem). W międzyczasie uczy angielskiego Chrystusowe Diwy z Korei, odwiedza dom starców i toczy cotygodniowe walki słowne z Joan Sędziwą oraz odwiedza weterana wojny w Wietnamie Szeregowca Jacksona, który tworzy haiku. Jest bardzo religijną osobą, wolne myśli poświęca na rozmowy z Jezusem.
Wszystko by było pięknie gdyby nie pewne wydarzenie, które wywróci życie Amber do góry nogami. Będzie się borykać z wieloma problemami. Straci radość z życia, będzie wątpić w sens wiary i żeby żyć dalej będzie musiała zrobić pierwszy krok - wstać z łóżka i wyjść z domu...
Matthew Quick ma specyficzny styl pisania. Lubi dosłownie wdzierać się do umysłu nastolatka i mówić ich językiem. Również ma skłonności do nadawania osobom przezwisk. Początkowo może to być denerwujące, kiedy w co drugim zdaniu pojawia się "bez kitu!", ale można się do tego przyzwyczaić. I jeszcze jedno, lubi marnować papier :) - niektóre rozdziały mają jedynie jedno zdanie, a czasem nawet tylko dwa słowa.
Książka podzielona jest na dwie części: przed tym strasznym wydarzeniem i po (nie będę pisać co to, bo nie chcę Wam psuć czytania).
W książkę trzeba się dobrze wgryźć, żeby pochłonęła czytelnika, a kiedy już nastąpi ten przełom, leci się jak rowerem z górki. Przyznam, że o wiele bardziej podobała mi się druga część. Była jakby to powiedzieć? bardziej ludzka. Amber była dla mnie za idealna. Nie ważne co się dzieje i tak jest zawsze szczęśliwa, chce wszystkich dookoła przytulać i zarażać swoim optymizmem. Jednak w drugiej części jest już zupełnie inną osobą. Boryka się z problemami, z którymi musi się nauczyć jakoś żyć i je przezwyciężyć. Chociaż, nie powiem, żeby mnie też nie denerwowała. Stroi fochy i zraża do siebie wszystkich, których lubi i którzy są dla niej ważni.
"Prawie jak gwiazda rocka" to opowieść o przemianie i dorastaniu. Pokazuje, że nawet najbardziej optymistycznie nastawiona do świata osoba może przechodzić kryzys, ale wychodzi to tylko na dobre. Człowiek staje się silniejszy i po prostu musi żyć dalej.
Chociaż książka jest o nastolatkach i pewnie do takiej grupy wiekowej jest kierowana, to i dorosły nie będzie się nudzić. Dlatego wszystkim ją bardzo polcam.
Moja ocena: 8/10
Oj mnie by pewnie denerwował ten styl pisania :(
OdpowiedzUsuńJa chyba też nie jestem fanką takiego stylu
UsuńMożna się przyzwyczaić ;)
UsuńNie czytałam żadnej książki tego autora, jednak po opisie widzę, że to typowa literatura dla młodzieży, chociaż tak jak wspomniałaś porusza jakiś trudny temat. Mimo to nie sądzę bym się odnalazła w książce, która docelowo przeznaczona jest dla nastolatków :)
OdpowiedzUsuńTa akurat do mnie bardzo nie przemówiła. Jednak polecam Ci "Wybacz mi Leonardzie", która chociaż o nastolatkach jest świetna i jest zdecydowanie bardziej dla każdego :)
UsuńNie czytałam książek Quicka, ale w jakiś dziwny sposób ten autor mnie od siebie odstrasza, nie wiem czemu, może to przez niektóre opinie, a może po prostu wiem, że może mi się to nie spodobać. Ale bardzo kusi mnie Poradnik pozytywnego myślenia, może kiedyś. Ten sam problem mam z Greenem i Rowell, ale ich czytałam i wiem, że ich nie lubię :D
OdpowiedzUsuńDobrze to rozumiem, sama nie sięgam po pozycje jakiegoś autora, bo tak i sama nie wiem czemu :) "Poradnika..." jeszcze nie czytałam, więc nie wiem czy jest fajny, ale bardzo mi się podobało "Wybacz mi Leonardzie", więc jeśli kiedyś skusisz się na jakąś jego powieść polecam zacząć właśnie od tej :)
UsuńGreena czytałam 3 książki i tylko jedna średnio mi pasowała. Co do Rowell czytałam tylko "Fangirl" i byłam nią zachwycona :)
Tak naprawdę zależy to od nastroju, przynajmniej ja tak mam, że co mi się nie podoba dzisiaj i nawet przez rozdział nie mogę przebrnąć, to jutro czyta mi się o wiele lepiej i książka sprawia mi przyjemność :)