Dziś wypada dzień na zapachowy post. Tym razem przychodzę z woskiem firmy WoodWick. WoodWick marka, która na polskim rynku jest już od dawna. Wyróżnia się wyglądam wosku - przypomina tabliczkę czekolady. W jednym opakowaniu znajdują się cztery kostki w tabliczce.
Opis ze strony sklepu: First Crush - specjalne połączenie, które oddaje niewinność pierwszej miłości poprzez soczystość rozgniecionych porzeczek i poziomek.
Wosk zamknięty jest w plastikowym pudełeczku zaklejonym naklejką łatwo się go łamie - tak jak prawdziwą czekoladę. Jest bardzo wygodne, ponieważ nie trzeba go niczym zabezpieczać. Bierze się ile potrzeba i z powrotem zakleja. Dodatkowym atutem jest to, że wosk się nie kruszy, jest w formie stałej, dość twardej.
Na pierwsze palenie dałam pół kostki - można ją przełamać nożem. Przyzwyczajona jestem, że Yankee są bardzo intensywne i nie należy ich dawać za dużo. Niestety, nic nie poczułam. Podczas następnego palenia wrzuciłam całą kostkę, niby coś było czuć ale bardzo, bardzo lekko. Rzuciłam wosk z powrotem do pudełka i na jakiś czas dałam sobie z nim spokój. Dopiero po kilku miesiącach znowu zaczęłam z nim zabawę. Wrzuciłam do kominka najpierw jedną kostkę, znów to samo, zapach bardzo delikatny, więc się już na niego zdenerwowałam i dałam kolejną. Jaka była moja radość kiedy wreszcie wreszcie z kominka zaczął się wydobywać zapach taki jak należy, ale oczywiście radość nie trwała długo, bo wypaliłam całą czekoladkę :D
Wosk pachnie owocowymi żelkami, a dokładnie czerwonymi, kwaśnymi żelkami z Kauflanda, tymi robaczkami. Jest to zapach czerwonych porzeczek, połączonych z innymi dość czerwonymi owocami - dopiero teraz przeczytałam, że są to poziomki. Jest to zapach przyjemnie owocowy, dość słodki, ale nie czuć żeby był on dodatkowo przecukrzony.
Zapach jest bardzo ładny, ale niestety woski nie są wydajne. Chcąc poczuć zapach intensywniej trzeba wrzucić do kominka dwie kostki, czyli taka czekoladka starczy jedynie na dwa palenia.
Mieliście woski WoodWick? Czy inne zapach są równie mało wyczuwalne jak ten?
ooo pycha! Ja właśnie testuję gruszkę z WW!
OdpowiedzUsuńps. dodaję do obserwowanych i czekam na kolejne posty
Na gruszkę mam chęć z gąsek :)
UsuńNie znam produktów tej firmy :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że są bardzo dobre, ale ja jestem wierna YC. :-)
OdpowiedzUsuńJa lubię palić woski różnych firm :)
UsuńNie znam tych wosków a chętnie odpalam kominek prawie codziennie.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :D
Usuńmam z tej firmy inny zapach i lubię :) ale masz rację, że nie jest to mega mocno naperfumowany wosk..
OdpowiedzUsuńWłaśnie, ja się już przyzwyczaiłam do mocniejszych zapachów i tego prawie wcale nie czuję.
Usuńszkoda, że nie pachnie zbyt intensywnie
OdpowiedzUsuńNiestety
UsuńNie skusiłabym się raczej ;)
OdpowiedzUsuńWosków nie znam :)
:)
Usuńale że przypomina wyglądem? nie, dla mnie to raczej wizualnie mylące mydełko :D
OdpowiedzUsuńKiedy się wyjmie cały wosk widoczne są kostki czekolady.
UsuńMiałam ten wosk, ale jakoś nie zapadł mi zbytnio w pamięć.
OdpowiedzUsuńniestety już nie są w formie czekoladki, ale w formie klepsydry :( uwielbiam zapach patchouli, jest bardzo intensywny! :)
OdpowiedzUsuń