Jak zapewne wiecie i już kilka razy o tym mówiłam jestem pomadkomaniaczką. Uwielbiam przeróżne balsamy, masełka i pomadki. W dzisiejszym poście chcę przedstawić balsam Blistex, który mam po raz pierwszy. Kiedyś miałam już dwa produkty do ust tej firmy - w słoiczku i tubce, oba były bardzo dobre, a czy i ten będzie należeć do moich ulubieńców zapraszam do dalszej części postu.
Od producenta: Balsam Blistex Classic zapewnia codzienną pielęgnację ust:
- skutecznie nawilża dzięki zawartości wyciągu z liści aloesu
- chroni usta w każdych warunkach pogodowych, szczególnie przed działaniem niskich temperatur, wiatru i słońca
- zabezpiecza usta przed przesuszeniem spowodowanym przebywaniem w klimatyzowanych pomieszczeniach
- pielęgnuje skórę ust, dzięki zawartości witaminy E i wyciągu z rumianku
- filtr SPF 10 chroni przed szkodliwym działaniem promieni UVB
Balsam zamknięty jest w wykręcanym sztyfcie. Jest bardzo wygodny w użyciu i nie zacina się. Konsystencja jest zbita, ale kremowa. Nie łamie się ani nie roztapia - chyba, że pomadkę trzymamy dłuższy czas w dłoni lub w ciepłym miejscu, np. przy kaloryferze, czy lampce. Zapach miętowy ze słodkimi nutami. Jest bardzo przyjemny, w ogóle pomadki Blistex wyróżniają się swoim zapachem i smakiem.
W pomadkach ochronnych bardzo ważny jest smak. Nosimy ją na ustach przez prawie cały dzień, więc kiedy pijemy, jemy, czy mimowolnie oblizujemy usta pomadka przedostaje się do wewnątrz ust. Z Carmexami mam problem, bo muszę przed jedzeniem ją wycierać chusteczką - smak ma gorzki i nie mogę z nią wtedy wytrzymać. W przypadku Blistexów smak jest tak słodki i wcale nie chemiczny, że ciężko jej nie zlizać :) Dlatego niestety nie jest trwała.
Pomadka po posmarowaniu pozostawia na ustach bezbarwną warstwę ochronną. Dzięki mentolowi powoduje lekkie mrowienie i chłodzenie ust, ale nie tak mocne jak Carmex. Delikatnie wygładza usta, powoduje, że są bardzo miękkie, a co najważniejsze dobrze nawilża. Jak już wcześniej wspominałam pomadkę szybko się zjada, więc długo na ustach nie zostaje. Jednak nawilżenie jest wystarczająco długotrwałe. Dobrze odżywia usta, dzięki czemu nawet kiedy nie mam na ustach pomadki nie są one wysuszone.
Balsam Blistex Classic jest bardzo dobry, chociaż troszkę lepsze okazały się inne produkty tej firmy, m.in. w słoiczku i tubce. Nie jest to jednak powód, że jej nie lubię i tak należy do grona lepszych jakie miałam i bardzo ją polecam. Kosztuje 10-11 zł.
Fajnie, że długotrwale nawilża :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam blistex, jeden z moich ulubionych balsamow do ust :)
OdpowiedzUsuńJa też je bardzo lubię :)
UsuńNigdy nie słyszałam o tej marce :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))
Warto się zapoznać z ich ofertą :)
UsuńMiałam zapalenie czerwieni wargowej i od tego czasu mam wrecz obsesje na punkcie ust. Najlepszy - miod manuka. Chroni i leczy usta cudnie.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to jeszcze o nim nie słyszałam :)
UsuńNie miałam okazji poznać tej pomadki z chęcią ją zakupię:)
OdpowiedzUsuńPolecam, zarówno pomadkę Classic, jak i inne wersje :)
UsuńNie słyszałam o tej marce, czytałam z zaciekawieniem.
OdpowiedzUsuńJednak chłodzące pomadki ochronne na chłodne dni nie są dla mnie. :-)
Efekt chłodzenia w przypadku tej pomadki jest naprawdę minimalny i ledwo wyczuwalny, nie tak jak Carmexy :)
UsuńDla mnie to jest absolutny hit. Zaraz obok Carmexu to dwaj moi ulubieńcy. Co więcej teraz w SP widziałam w nowych odsłonach z maliną, a drugi z mango! :-)
OdpowiedzUsuńJa chyba nawet wolę bardziej Blistex niż Carmex ;)
UsuńMalinową już widziałam, ale jest barwiąca.
Nie słyszałam o nim nigdy, jednak jest w fajnej cenie i skoro jest dobry, to chętnie go kupię :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że cię zachęciłam :)
UsuńJa miałam taki w tubce. Ale coś nie bardzo
OdpowiedzUsuńSzkoda, ja ten w tubce bardzo lubię :)
Usuńz tej firmy pomadki jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńJa je bardzo lubię i polecam wypróbować :)
UsuńBardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńnie mialam i jakoś mnie nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie znam kompletnie, ja ostatnio tylko balmi i carmex na usta gdy coś mi się z nimi dzieje ;)
OdpowiedzUsuńBalmi nie miałam, Blistex to coś podobnego jak Carmex tylko łagodniejsze - w sensie smak i efekt mrożenia, nie działanie ;)
Usuńpierwszy raz go widzę, a co do zapachu plastiku w EOS to bardzo mnie zdziwiłaś :o
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że długo miała otwarty - oczywiście szkoda jej było ;)
UsuńNie spotkałam się z nim jeszcze :) ja obecnie stosuję balsamik z Eveline :)
OdpowiedzUsuńMiałam z Eveline pomadkę i balsam w tubce i były okropne. Smak gorzki, w połowie opakowania wyrzuciłam.
UsuńLubię takie które maja dobry smak :)
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńZazwyczaj wybieram Carmex, ale jego "łagodniejsze wydanie" też może być ok :)
OdpowiedzUsuńMi bardziej odpowiada niż Carmex :)
UsuńNa co dzień używam Carmexa, a Blisteź pomaga mi w bardziej extremalnych przypadkach.
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj po Blistex sięgam zimą i jesienią :)
UsuńNie znam :( a mam wiele pomadek ochronnych :)
OdpowiedzUsuńAle chyba nie więcej niż ja ;)
UsuńNie znam jej, ale jak wykorzystam część zapasów to się na nią skuszę :D
OdpowiedzUsuń