Kiedy zgłosiła się do mnie autorka książki i zaproponowała mi zrecenzowanie jej pomyślałam czemu nie. Opis wydawał mi się zachęcający, dlatego z chęcią przyjęłam propozycję. Czy mi się podobała zapraszam do dalszej części.
Karolina Mec jest trzydziestojednoletnią kobietą. Nie ma dzieci, męża, narzeczonego, chłopaka ani nawet kandydata na kochanka. Ma za to trzy postrzelone przyjaciółki, krnąbrnego psa imieniem Kazimierz oraz imponujące doświadczenie w zarządzaniu mikro- i małymi przedsiębiorstwami. Wyczerpana latami intensywnej pracy, szuka nowego celu.
Janek Drzewiecki, światowej sławy gitarzysta, wyjechał z Polski kilkanaście lat temu i ani raz nie żałował swojej decyzji. Lata rockandrollowego trybu życia utwierdziły go w przekonaniu, że jest niezniszczalny, a świat leży u jego stóp. Po nagłej śmierci przyjaciela traci grunt pod nogami, by zacząć od nowa.
Choć więcej dzieli ich niż łączy, a zdrowy rozsądek ostrzega przed cierpieniem, to przecież, jak mawiał Pascal "serce ma swoje racje, których rozum nie zna".
W samą porę to piękna i wzruszająca opowieść o wielkiej przyjaźni, bólu po stracie bliskiej osoby, zdradzie, zrozumieniu, a głównie o miłości - z muzyką rockową w tle.
Karolina to przykład kobiety sukcesu, a raczej chciałoby się powiedzieć rekina biznesu. Zajmuje się głównie inwestowaniem w niewielkie firmy i wyprowadzaniem ich na wyższy, stały poziom. W otoczeniu biznesowym uważana jest za osobę twardą, niedostępną i nieznoszącą sprzeciwu, taką z którą nie należy zadzierać.
Janek członek jednego z popularniejszych zespołów heavymetalowych w USA Brompton Cocktail wygląda jak prawdziwa gwiazda rocka - niecodzienna fryzura, cały w tatuażach. Dodatkowo taką samą ma otoczkę w mediach.
Wydawałoby się co mogłoby ich łączyć? Zbieżność charakterów. Tak, dobrze czytacie, bo oboje w zaciszu domowym są zupełnie innymi osobami, a nawet dwiema odrębnymi. To tak jakby oddzielali od siebie dwa światy grubą krechą. Karolina chociaż jest bogata i mogłaby sobie pozwolić na wszystko co zechce mieszka w starym rodzinnym domu, otoczona pamiątkami z przeszłości, jeździ starym mustangiem, dostała go od ojca na osiemnaste urodziny, który więcej czasu spędza u mechanika niż na ulicy. A większa część firm w które zainwestowała to marzenia swoich kolegów ze szkoły, czy studiów. Tak naprawdę to ciepła osoba, której największym marzeniem jest założenie rodziny.
Janek natomiast pomimo zewnętrznego wyglądu i tej otoczki gwiazdy jest ciepły, bardzo uczuciowy, bardzo lubi towarzystwo dzieci, wolny czas najchętniej spędza w domu, gdzie jest cisza i spokój, dodatkowo słucha muzyki klasycznej. Nie może się pozbierać po śmierci Craiga przyjaciela i założyciela zespołu.
Najbliższe przyjaciółki Karoliny nie są takie "postrzelone" jak okładka je określa. Brakowało mi tu właśnie takich szalonych koleżanek, które każdy kłopot umiałyby obrócić w żart.
Akcja toczy się powoli, własnym tempem i właśnie to w tej książce jest fajne. Nic nie dzieje się tak od razu. Tak samo bohaterowie muszą się dobrze poznać zanim zaczną się spotykać. To książka na realia zwykłego szaraczka, tylko odjąć te bogactwo Karoliny i gwiazdę rocka, a dać im normalne zajęcia ;) To taki typowy romans, może nazwałabym go nawet w dawnym stylu (tzn. przed epoką Greya i jemu podobnych), dla wyjaśnienia nie romans współczesny, który posłużyłby za scenariusz do filmu puszczanego po północy, tylko taki normalny - za co autorka ma wielki plus. W książce za dużo jest o Craigu, momentami zastawiałam się o kim w końcu jest ta książka. Czasem miałam takie wyobrażenie, że Karolina i Janek to tylko poboczne postacie.
Pewnie wiele osób się zastawia dlaczego na okładce jest fragment "Stworzenia Adama" Michała Anioła? Jest to jeden z licznych tatuaży Janka.
"W samą porę" to książka idealna na lato, lekka, bardzo miło spędziłam z nią czas. Zabrakło mi w niej tylko takiej iskry, wątku, który wzbudziłby w czytelniku większe emocje.
Moja ocena: 6,5/10
Czytaj dalej
Karolina Mec jest trzydziestojednoletnią kobietą. Nie ma dzieci, męża, narzeczonego, chłopaka ani nawet kandydata na kochanka. Ma za to trzy postrzelone przyjaciółki, krnąbrnego psa imieniem Kazimierz oraz imponujące doświadczenie w zarządzaniu mikro- i małymi przedsiębiorstwami. Wyczerpana latami intensywnej pracy, szuka nowego celu.
Janek Drzewiecki, światowej sławy gitarzysta, wyjechał z Polski kilkanaście lat temu i ani raz nie żałował swojej decyzji. Lata rockandrollowego trybu życia utwierdziły go w przekonaniu, że jest niezniszczalny, a świat leży u jego stóp. Po nagłej śmierci przyjaciela traci grunt pod nogami, by zacząć od nowa.
Choć więcej dzieli ich niż łączy, a zdrowy rozsądek ostrzega przed cierpieniem, to przecież, jak mawiał Pascal "serce ma swoje racje, których rozum nie zna".
W samą porę to piękna i wzruszająca opowieść o wielkiej przyjaźni, bólu po stracie bliskiej osoby, zdradzie, zrozumieniu, a głównie o miłości - z muzyką rockową w tle.
Karolina to przykład kobiety sukcesu, a raczej chciałoby się powiedzieć rekina biznesu. Zajmuje się głównie inwestowaniem w niewielkie firmy i wyprowadzaniem ich na wyższy, stały poziom. W otoczeniu biznesowym uważana jest za osobę twardą, niedostępną i nieznoszącą sprzeciwu, taką z którą nie należy zadzierać.
Janek członek jednego z popularniejszych zespołów heavymetalowych w USA Brompton Cocktail wygląda jak prawdziwa gwiazda rocka - niecodzienna fryzura, cały w tatuażach. Dodatkowo taką samą ma otoczkę w mediach.
Wydawałoby się co mogłoby ich łączyć? Zbieżność charakterów. Tak, dobrze czytacie, bo oboje w zaciszu domowym są zupełnie innymi osobami, a nawet dwiema odrębnymi. To tak jakby oddzielali od siebie dwa światy grubą krechą. Karolina chociaż jest bogata i mogłaby sobie pozwolić na wszystko co zechce mieszka w starym rodzinnym domu, otoczona pamiątkami z przeszłości, jeździ starym mustangiem, dostała go od ojca na osiemnaste urodziny, który więcej czasu spędza u mechanika niż na ulicy. A większa część firm w które zainwestowała to marzenia swoich kolegów ze szkoły, czy studiów. Tak naprawdę to ciepła osoba, której największym marzeniem jest założenie rodziny.
Janek natomiast pomimo zewnętrznego wyglądu i tej otoczki gwiazdy jest ciepły, bardzo uczuciowy, bardzo lubi towarzystwo dzieci, wolny czas najchętniej spędza w domu, gdzie jest cisza i spokój, dodatkowo słucha muzyki klasycznej. Nie może się pozbierać po śmierci Craiga przyjaciela i założyciela zespołu.
Najbliższe przyjaciółki Karoliny nie są takie "postrzelone" jak okładka je określa. Brakowało mi tu właśnie takich szalonych koleżanek, które każdy kłopot umiałyby obrócić w żart.
Akcja toczy się powoli, własnym tempem i właśnie to w tej książce jest fajne. Nic nie dzieje się tak od razu. Tak samo bohaterowie muszą się dobrze poznać zanim zaczną się spotykać. To książka na realia zwykłego szaraczka, tylko odjąć te bogactwo Karoliny i gwiazdę rocka, a dać im normalne zajęcia ;) To taki typowy romans, może nazwałabym go nawet w dawnym stylu (tzn. przed epoką Greya i jemu podobnych), dla wyjaśnienia nie romans współczesny, który posłużyłby za scenariusz do filmu puszczanego po północy, tylko taki normalny - za co autorka ma wielki plus. W książce za dużo jest o Craigu, momentami zastawiałam się o kim w końcu jest ta książka. Czasem miałam takie wyobrażenie, że Karolina i Janek to tylko poboczne postacie.
Pewnie wiele osób się zastawia dlaczego na okładce jest fragment "Stworzenia Adama" Michała Anioła? Jest to jeden z licznych tatuaży Janka.
"W samą porę" to książka idealna na lato, lekka, bardzo miło spędziłam z nią czas. Zabrakło mi w niej tylko takiej iskry, wątku, który wzbudziłby w czytelniku większe emocje.
Moja ocena: 6,5/10