Chciałabym dzisiaj Wam przedstawić niezwykłą biografię, a raczej reportaż - ale o tym potem - o Wandzie Rutkiewicz, alpinistce i himalaistce, która jako pierwsza Polka zdobyła Mount Everest. Zapraszam na recenzję.
Wanda Rutkiewicz już od dziecka przejawiała zamiłowanie do sportu. Brała udział w zawodach lekkoatletycznych, na studiach grała w drużynie siatkarskiej, jeździła jako kierowca rajdowy i zajmowała się wspinaczką. Czego się nie dotknęła, była najlepsza. Miała ogromne ambicje, była uparta i nawet jeśli coś było ponad jej siły nie poddawała się.
Miała trudne dzieciństwo - jej starszy brat zmarł tragicznie, po tym wydarzeniu jej rodzice się od siebie oddalili i zamknęli w sobie, a to odbiło się na całej rodzinie, w tym na Wandzie. Dwa razy wychodziła za mąż, ale na pierwszym miejscu stawiała zawsze góry i między innymi dlatego te związki się rozpadły.
Jako człowiek była oddana swoim ambicjom. Stawiała sobie cele i musiała je zrealizować, czasem nie patrząc na innych. Jednak nie była samolubna. Jak opisują ją jej znajomi były dwie Wandy: jedna w górach, druga na ziemi. To były dwie różne osobowości, na co dzień była miłą, trochę roztrzepaną kobietą, na którą zawsze można było liczyć. Jednak w górach potrafiła wejść za skórę swoim towarzyszom. Była trochę bezwzględna, musiała być pierwsza, musiała zrealizować swój plan i nie liczyła się z innymi, nie znosiła sprzeciwu.
W środowisku alpinistów głosy o niej były podzielone. Często przemawiała przez nich zazdrość, ponieważ Wanda umiała realizować marzenia i osiągnęła znacznie więcej niż inni. Była osobą, która miała niezwykły urok osobisty i czar. Wielu w sobie rozkochała i dzięki temu mogła załatwić dosłownie wszystko. Wystarczył sam uśmiech i już. Często to wykorzystywała, ale przeważnie bezwiednie, nie była świadoma swojego uroku i jak działała na innych.
13 maja 1992 roku zaginęła u szczytu Kanczendzonga w Himalajach. Nie wiadomo dokładnie co się stało, najprawdopodobniej zginęła, jej ciała nie odnaleziono. Matka Wandy przestrzegała ją przed tym szczytem, powtarzała że to góra bogów i nie należy na nią wchodzić..
Książka napisana jest nie jak biografia, a jak reportaż. Styl pisania jest świetny, bardzo bogaty pod względem językowym, jest tak interesująca, że nie można się oderwać. Wyglądało to tak, jakbym sama razem z naszą bohaterką się wspinała za pośrednictwem książki. Nie znam się na wspinaczce i terminy z tym związane są mi obce, ale nie przeszkadzało mi to w czytaniu, powiem więcej wiele się z niej nauczyłam.
Autorka z pewnością poświęciła wiele czasu na zbieranie materiałów, czego efektem jest 14 stron przypisów. Dodatkowo książka jest ubarwiona licznymi zdjęciami i skanami dokumentów. Najważniejsze jednak są relacje znajomych i rodziny Wandy. To właśnie na podstawie ich wspomnień jest oparta ta książka. Nie są to suche fakty, ale właśnie przez opowieści osób z jej otoczenia możemy poznać bohaterkę naszej książki jako osobę, która żyła, a nie jako postać o której tylko czytaliśmy.
Nigdy nie interesowałam się wspinaczką, słyszałam głównie w telewizji, że ktoś gdzieś się wspiął, ale nie przywiązywałam do tego wagi. Przyznam, że nie słyszałam nawet wcześniej o Wandzie Rutkiewicz. Nie negowałam jak inni alpinistów, ani nie pochwalałam ich zamiłowania, było mi to zwyczajnie obojętne. Książka dała mi to, że zrozumiałam na czym polega fenomen gór, co widzą w nich alpiniści, którzy z narażeniem życia, w skrajnych warunkach i często ponad swoje siły zdobywają szczyty i cały czas ciągnie ich na kolejną wyprawę. Często zostają już w nich na zawsze.
Książkę Anny Kamińskiej "Wanda. Opowieść o sile życie i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz" serdecznie polecam. Nie tylko osobom, które interesują się wspinaczką, ale i tacy jak ja będą nią zachwyceni.
Moja ocena: 9/10
Czytaj dalej
Wanda Rutkiewicz już od dziecka przejawiała zamiłowanie do sportu. Brała udział w zawodach lekkoatletycznych, na studiach grała w drużynie siatkarskiej, jeździła jako kierowca rajdowy i zajmowała się wspinaczką. Czego się nie dotknęła, była najlepsza. Miała ogromne ambicje, była uparta i nawet jeśli coś było ponad jej siły nie poddawała się.
Miała trudne dzieciństwo - jej starszy brat zmarł tragicznie, po tym wydarzeniu jej rodzice się od siebie oddalili i zamknęli w sobie, a to odbiło się na całej rodzinie, w tym na Wandzie. Dwa razy wychodziła za mąż, ale na pierwszym miejscu stawiała zawsze góry i między innymi dlatego te związki się rozpadły.
Jako człowiek była oddana swoim ambicjom. Stawiała sobie cele i musiała je zrealizować, czasem nie patrząc na innych. Jednak nie była samolubna. Jak opisują ją jej znajomi były dwie Wandy: jedna w górach, druga na ziemi. To były dwie różne osobowości, na co dzień była miłą, trochę roztrzepaną kobietą, na którą zawsze można było liczyć. Jednak w górach potrafiła wejść za skórę swoim towarzyszom. Była trochę bezwzględna, musiała być pierwsza, musiała zrealizować swój plan i nie liczyła się z innymi, nie znosiła sprzeciwu.
W środowisku alpinistów głosy o niej były podzielone. Często przemawiała przez nich zazdrość, ponieważ Wanda umiała realizować marzenia i osiągnęła znacznie więcej niż inni. Była osobą, która miała niezwykły urok osobisty i czar. Wielu w sobie rozkochała i dzięki temu mogła załatwić dosłownie wszystko. Wystarczył sam uśmiech i już. Często to wykorzystywała, ale przeważnie bezwiednie, nie była świadoma swojego uroku i jak działała na innych.
13 maja 1992 roku zaginęła u szczytu Kanczendzonga w Himalajach. Nie wiadomo dokładnie co się stało, najprawdopodobniej zginęła, jej ciała nie odnaleziono. Matka Wandy przestrzegała ją przed tym szczytem, powtarzała że to góra bogów i nie należy na nią wchodzić..
Książka napisana jest nie jak biografia, a jak reportaż. Styl pisania jest świetny, bardzo bogaty pod względem językowym, jest tak interesująca, że nie można się oderwać. Wyglądało to tak, jakbym sama razem z naszą bohaterką się wspinała za pośrednictwem książki. Nie znam się na wspinaczce i terminy z tym związane są mi obce, ale nie przeszkadzało mi to w czytaniu, powiem więcej wiele się z niej nauczyłam.
Autorka z pewnością poświęciła wiele czasu na zbieranie materiałów, czego efektem jest 14 stron przypisów. Dodatkowo książka jest ubarwiona licznymi zdjęciami i skanami dokumentów. Najważniejsze jednak są relacje znajomych i rodziny Wandy. To właśnie na podstawie ich wspomnień jest oparta ta książka. Nie są to suche fakty, ale właśnie przez opowieści osób z jej otoczenia możemy poznać bohaterkę naszej książki jako osobę, która żyła, a nie jako postać o której tylko czytaliśmy.
Nigdy nie interesowałam się wspinaczką, słyszałam głównie w telewizji, że ktoś gdzieś się wspiął, ale nie przywiązywałam do tego wagi. Przyznam, że nie słyszałam nawet wcześniej o Wandzie Rutkiewicz. Nie negowałam jak inni alpinistów, ani nie pochwalałam ich zamiłowania, było mi to zwyczajnie obojętne. Książka dała mi to, że zrozumiałam na czym polega fenomen gór, co widzą w nich alpiniści, którzy z narażeniem życia, w skrajnych warunkach i często ponad swoje siły zdobywają szczyty i cały czas ciągnie ich na kolejną wyprawę. Często zostają już w nich na zawsze.
Książkę Anny Kamińskiej "Wanda. Opowieść o sile życie i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz" serdecznie polecam. Nie tylko osobom, które interesują się wspinaczką, ale i tacy jak ja będą nią zachwyceni.
Moja ocena: 9/10