Recenzja "jajeczka" miała się pojawić jeszcze za jakiś czas, ale zauważyłam, że trafiacie do mnie po wyszukiwaniu owego balsamu postanowiłam je trochę przyspieszyć. Myślę, że nie ma sensu recenzować każdej wersji osobno - różnią się tylko zapachem.
Ostatnio zapanowała moda na balsamy w formie jajeczek. Oczywiście pierwszy był EOS, potem inne firmy przyjęły ten pomysł. Takim sposobem trafiły do mnie jajeczka Body Club. Dostępne są w Rossmannie w czterech wersjach smakowych: truskawka, malina, banan i zielone jabłuszko (nowy smak). Za sprawą promocji w Rossmannie stałam się posiadaczką pierwszych trzech wersji.
Nie będę już wymieniać co zapewnia producent, bo wszystko znajduje się na zdjęciu poniżej.
Pomadka zamknięta jest w okrągłym, plastikowym opakowaniu mieszczącym 7 g balsamu. Dodatkowo zabezpieczona jest plastikiem zlepionym taśmą z kartonikiem. Samo opakowanie jest bardzo trwałe. Jajku niegroźny upadek, zupełnie nic mu się niestanie. Łatwo się odkręca, a zamyka do usłyszenia charakterystycznego "klik". Stojąna płaskich powierzchniach za sprawą wgłębienia na spodzie.
Skład, który ja jako laik oceniam bardzo dobrze. Na pewno spodoba się śmiertelnym wrogom parafiny, bo jej tu nie ma ;) Zrobiona jest na bazie wosku pszczelego, w składzie znajduje się również masło Shea, czy olejek Jojoba.
Konsystencja jest zbita, lecz łatwo się rozpuszcza przy zetknięciu z ustami. Zostawia na ustach bezbarwną warstwę. Nawet dość długo utrzymuje się na ich powierzchni. W smaku jest neutralna. Zapach jest bardzo naturalny, truskawka pachnie jak prawdziwe truskawki. Wszystkie wersje tak mają, zarówno truskawkowa, malinowa i bananowa, aż chce się ich używać :) Po dłuższym używaniu nie nudzi się, ani nie zmienia zapachu.
Balsam bardzo dobrze się spisuje zarówno w cieplejsze dni jak i teraz, zimą. Warstwa ochronna utrzymuje się długo. Znakomicie chroni i pielęgnuje usta, są bardzo dobrze nawilżone i odżywione. Poza tym są przyjemnie miękkie i gładkie - czego chcieć więcej :)
Balsamy Body Club kosztują 12,99 zł w Rossmannie. Za taką jakość i działanie można sobie pozwolić. Cieszę się, że mam jeszcze inne wersje, bo są naprawdę świetne. Bardzo polecam!
Wyglądają super, uwielbiam takie kosmetyko- gadżety :) szczególnie kusi mnie malina...mniam!
OdpowiedzUsuńPolecam, teraz są akurat w promocji, więc opłaca się :))
UsuńKiedyś się skuszę, jak skończę Eos
OdpowiedzUsuń:))
UsuńSłyszałam, że są świetne. I smakują :D
OdpowiedzUsuńBuziaczki ♥
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Dobrze słyszałaś ;)
UsuńW przyszłości pewnie skuszę się bananowy wariant ;)
OdpowiedzUsuńJa już się nie mogę doczekać, kiedy otworzę bananowy :D
UsuńBardzo fajne balsamiki :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTaki balsam to świetne gadżet :) Tego typu kosmetyków używam na noc, uwielbiam lip butter z Nivea! Pozdrawiam Cię serdecznie, miłego dnia :*
OdpowiedzUsuńJa akurat tego używam w dzień, ale na noc myślę, że również się sprawdzą :)
UsuńFajna opcja ze względu na formę :). Obecnie używam balsamów od Nivei :).
OdpowiedzUsuńUwielbiam masełka Nivea :D
Usuńfajny, ciekawi mnie jkaby sprawdziły się na moich ustach
OdpowiedzUsuńWypróbuj koniecznie :))
UsuńCos takiego jak eosy :)
OdpowiedzUsuńTak :)
UsuńOstatnio je oglądałam ale nie wiedzialam czy dają jakieś efekty. Następnym razem może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńMnie namówiła pewna pani w sklepie i tak je zachwalała, że musiałam wypróbować :) Okazały się rewelacyjne :))
Usuńzielone jabłuszko? biegnę do rossmanna :D
OdpowiedzUsuńTo samo pomyślałam, chociaż zapas mam spory :)
Usuń:D Mnie również kusi te jabłuszko :)
UsuńMyślę, że nie masz większych zapasów niż ja ;)
UsuńSkoro polecasz to chętnie je wypróbuje ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że się nie zawiedziesz :))
UsuńTaka trochę tańsza wersja EOS'a :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie :))
Usuńjakoś nie skusiłam się na nie :) mam tyle pomadek ochronnych i balsamów, że jakbym kupiła kolejne to poważnie bym zgrzeszyła :)
OdpowiedzUsuńOj tam ;) Gdybyś kupiła, a potem wyrzuciła to tak, ale to są kosmetyki które szybko się zużywają, więc nie ma co się zastanawiać tylko brać! :D
UsuńW 100 % podpisuje sie pod Twoimi słowami :) uwielbiam te jajeczka, świetnie nawilżają :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że i Tobie tez się tak bardzo podobają :))
UsuńOj chyba się skusze bo Balmi całkiem rozwaliłam przez to jego zamykanie...
OdpowiedzUsuńJajeczka nie sposób zepsuć ;)
Usuńale świetne te balsamiki :D to torebki w sam raz :D
OdpowiedzUsuń:D
UsuńTaki tańszy Eos ;D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMiałam wersję bananową taka sobie była :p
OdpowiedzUsuńBananowa jeszcze przede mną :)
Usuńfajne opakowania, jednak ja muszę wykorzystać to co mam
OdpowiedzUsuńGdybym ja tak postanowiła to przez kilka lat nic bym nie kupiła ;))
UsuńBardzo lubię tę Malinkę :D
OdpowiedzUsuń:))
UsuńMalinowa wersja, która pachnie i smakuje jak brzoskwinia jest naprawdę godna polecenia.(wykorzystałam całą, nie zliczę ile razy jajeczko spadło na podłogę, a uszkodzenia nie ma żadnego.:)) jutro zaopatrzę się w truskawkę i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie :D
OdpowiedzUsuń