Niedawno zainteresowałam się wyzwaniami czytelniczymi. Pewnie znacie listę 100 książek BBC, które trzeba przeczytać? Właśnie na tej liście znalazła się pozycja "Buszujący w zbożu". Jednocześnie jest ona na liście z "Wyzwania Rory Gilmore", czyli liście książek, które znalazły się w serialu Gilmore Girls - o tych wyzwaniach jeszcze kiedyś napiszę.
Miałam ochotę na klasykę, może na coś ambitniejszego i takim trafem sięgnęłam po właśnie tę pozycję. Czy mi się podobała, zapraszam na recenzję.
Głównym bohaterem jest Holden Caulfield. Ma szesnaście lat i uczy się w szkole z internatem. Jest inny niż większość chłopców w jego wieku. Uważa się za kogoś lepszego, a reszta to zwykli durnie. Ucieka ze szkoły, z której i tak został wydalony i udaje się do Nowego Jorku. Mieszka w hotelu, obija się po klubach i barach i opisuje otaczających go ludzi.
Książka jest napisana bardzo prostym językiem, więc i czyta się szybko. Holden jest dość dziwny. Jego tok myślowy też taki jest, cały czas obgaduje swoich kolegów (w swoich myślach), że to bezmyślni durnie, a sam tylko szuka zaczepki, żeby dostać w zęby. Nie lubi nikogo oprócz siebie, swojej siostry i swojego zmarłego brata. Kiedy ucieka do Nowego Jorku, spotyka się z ludźmi, których ledwie toleruje, ale dzwoni do nich w środku nocy. Szasta pieniędzmi na prawo i lewo, upija się prawie do nieprzytomności, spotyka się z prostytutkami.
Sam bohater jak i książka jest bardzo chaotyczna. Holden szybko zmienia zdanie i szybko się nudzi.
W Holdenie jest coś dziwnego, niby za nim nie przepadasz, ale popierasz jego spostrzeżenia. Uważa, że ludzie zatracili swoje pierwotne wartości i kierują się wygodą. Ich myśli pochłaniają bardzo błahe sprawy, typu zarabianie pieniędzy, stroje i inne jakby przyziemne sprawy. Jego wielkim marzeniem jest wyjechać z miasta, zamieszkać gdzieś na skraju lasu i uprawiać ziemię. Chce się uniezależnić od innych ludzi i być samowystarczalnym.
Pod wieloma względami "Buszujący w zbożu" jest podobny do "Wybacz mi, Leonardzie" Matthew Quicka. Zarówno sposobem pisania jak i głównymi założeniami tej powieści. Leonard jest bardzo podobny do Holdena, chociaż bardziej cywilizowany. On również szuka wartości, których ludzie zatracili.
Troszeczkę się dziwię, że w USA to jest lektura. W książce jest tyle przemocy, alkoholu, że to chyba nie jest odpowiedni temat dla nastolatków, albo to tylko ja tak uważam. Książkę polecam przeczytać i tak jak większość twierdzi samemu ją ocenić. To taka książka, gdzie każdy inaczej ją odbiera.
Moja ocena: 7/10
Czytaj dalej
Miałam ochotę na klasykę, może na coś ambitniejszego i takim trafem sięgnęłam po właśnie tę pozycję. Czy mi się podobała, zapraszam na recenzję.
Głównym bohaterem jest Holden Caulfield. Ma szesnaście lat i uczy się w szkole z internatem. Jest inny niż większość chłopców w jego wieku. Uważa się za kogoś lepszego, a reszta to zwykli durnie. Ucieka ze szkoły, z której i tak został wydalony i udaje się do Nowego Jorku. Mieszka w hotelu, obija się po klubach i barach i opisuje otaczających go ludzi.
Książka jest napisana bardzo prostym językiem, więc i czyta się szybko. Holden jest dość dziwny. Jego tok myślowy też taki jest, cały czas obgaduje swoich kolegów (w swoich myślach), że to bezmyślni durnie, a sam tylko szuka zaczepki, żeby dostać w zęby. Nie lubi nikogo oprócz siebie, swojej siostry i swojego zmarłego brata. Kiedy ucieka do Nowego Jorku, spotyka się z ludźmi, których ledwie toleruje, ale dzwoni do nich w środku nocy. Szasta pieniędzmi na prawo i lewo, upija się prawie do nieprzytomności, spotyka się z prostytutkami.
Sam bohater jak i książka jest bardzo chaotyczna. Holden szybko zmienia zdanie i szybko się nudzi.
W Holdenie jest coś dziwnego, niby za nim nie przepadasz, ale popierasz jego spostrzeżenia. Uważa, że ludzie zatracili swoje pierwotne wartości i kierują się wygodą. Ich myśli pochłaniają bardzo błahe sprawy, typu zarabianie pieniędzy, stroje i inne jakby przyziemne sprawy. Jego wielkim marzeniem jest wyjechać z miasta, zamieszkać gdzieś na skraju lasu i uprawiać ziemię. Chce się uniezależnić od innych ludzi i być samowystarczalnym.
Pod wieloma względami "Buszujący w zbożu" jest podobny do "Wybacz mi, Leonardzie" Matthew Quicka. Zarówno sposobem pisania jak i głównymi założeniami tej powieści. Leonard jest bardzo podobny do Holdena, chociaż bardziej cywilizowany. On również szuka wartości, których ludzie zatracili.
Troszeczkę się dziwię, że w USA to jest lektura. W książce jest tyle przemocy, alkoholu, że to chyba nie jest odpowiedni temat dla nastolatków, albo to tylko ja tak uważam. Książkę polecam przeczytać i tak jak większość twierdzi samemu ją ocenić. To taka książka, gdzie każdy inaczej ją odbiera.
Moja ocena: 7/10
