Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Otwarte. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Otwarte. Pokaż wszystkie posty

Michelle Richmond - I że cię nie opuszczę (recenzja przedpremierowa)


Alice i Jake postanawiają się pobrać. Na ich ślub praktycznie przez przypadek trafia bogaty klient Alice z kancelarii. W prezencie ślubnym dostają tajemniczą skrzyneczkę, a w niej zaproszenie do "Paktu". Jest to elitarne stowarzyszenie małżeństw, które żyją według pewnych reguł, ale również podlegają karze. Ma on pomóc umocnić związek i sprawić, że przetrwa. Jednak, czy wszystkie reguły są sprawiedliwe, a kary są adekwatne do przewinień? I czy można opuścić "Pakt"?

Książka zaczyna się całkiem normalnie, jest para która planuje ślub, dobrze im się układa, praktycznie taka obyczajówka. Kiedy w grę wkracza "Pakt" nasi bohaterowie tak naprawdę nie wiedzą co to jest, ale są tak szczęśliwi jako nowożeńcy, że prawie bez pytań  wszystko podpisują. Wydaje im się, że to tylko taka zabawa dla dorosłych, ale niestety nie przewidują, że to wszystko dzieje się całkiem na serio.

Alice i Jake to przeciwieństwa. Ona kiedyś grała w zespole, jest dosyć roztrzepana, chaotyczna, on bardziej rozważny, poukładany i dokładny. Idealnie odzwierciedlają ich charaktery sceny kiedy Alice wraca do domu - od progu zdejmuje ubranie, zostawia po sobie ślad z części garderoby, natomiast Jake najchętniej zaraz by to posprzątał. Od początku książki bałam się, że ich małżeństwo się rozpadnie, pochopne oświadczyny, plus uosobienie Alice, która jest cały czas zapracowana mogłoby doprowadzić do końca ich związku. I wydaje mi się, że to dzięki "Paktowi", jego zasadom i świadomości, że mogą być kontrolowani na każdym kroku zdołali przetrwać, a szczególnie się zmienić.

Czytacie, że to jest thriller, ale nie spodziewajcie się krwawej jatki, czy mordercy biegającego z nożem po ulicach. Jest to thriller psychologiczny, ma elementy przemocy fizycznej, ale bardziej chodzi tu o zastraszenie psychiczne. Pewnie jesteście ciekawi, czy czułam dreszczyk emocji i niepokój? Czytałam bardziej emocjonujące thrillery, także odpowiedź brzmi nie. Byłam bardziej zaciekawiona, czy to dzieje się naprawdę, czy to tylko taki test, a na koniec wyskakują wszyscy "oprawcy" z okrzykiem "Niespodzianka!". Nie powiem, książka była bardzo ciekawa, bo przeczytałam ją praktycznie w półtorej dnia, więc jak na książkę, która ma niemalże 500 stron to o czymś świadczy.
Fajnym momentem, było pokazanie biblioteczki twórczyni "Paktu". Oczywiście musiała zawierać "Rok 1984", myślę że fani tej książki łatwo się odnajdą w rzeczywistości "I że cię nie opuszczę".

Podsumowując, książka mi się podobała. Pomysł na "Pakt" jest bardzo oryginalny, reguły były fajnie dopracowane. Jednak mam też trochę "ale". Jestem zawiedziona głównymi bohaterami. Praktycznie w ciemno decydują się na wstąpienie do organizacji, nie czytają dokumentów, które podpisują - po prawniczce nie tego się spodziewałam. Wyjaśnienie, całej organizacji było takie: jest tajne, jest dla małżeństw, mamy reguły którym należy się podporządkować,.. będzie fajnie! Tyle. Dodatkowo za mało było o samej organizacji, o takim jej faktycznym działaniu. Pozostało wiele niewiadomych, ale o nich nie będę opowiadać, żeby nie spojlerować ;) Zakończenie trochę mnie zawiodło. Zabrakło mi też czegoś w stylu "posłowia", gdzie autorka wyjaśniłaby skąd się wziął pomysł na książkę, czy inspirowała się książką, czy może istniejącą organizacją, takie ogólne podsumowanie i przemyślenia.

"I że cię nie opuszczę" to dobry thriller psychologiczny. Autorka pokazuje, że małżeństwo nie musi być idealne, takie pod linijkę, żeby było szczęśliwe oraz tak żartem czytajcie wszystko co podpisujecie! :D Książkę polecam, to przyjemna lektura.

Moja ocena: 7/10
Czytaj dalej

Riley Sager - Ocalałe

Quincy jako młoda dziewczyna była uczestniczką masakry w Pine Cottage. Przeżyła jako jedyna, zginęli jej wszyscy przyjaciele. Po latach traumy jakoś udało jej się wyjść na prostą. Ma chłopaka, prowadzi popularny blog kulinarny i stara się żyć jakby nigdy nic. O przeszłości przypominają jej jedynie regularne spotkania z policjantem, dzięki któremu wtedy przeżyła. Podczas tamtego wydarzenia straciła pamięć. Pamięta tylko niektóre sceny, lecz samej masakry nie, pamięć wraca jej dopiero po wszystkim, kiedy jest już bezpieczna. Pamięta, czy nie chce pamiętać oto jest pytanie..
Oprócz niej są jeszcze dwie inne "ocalałe", czyli te, które jako jedyne przeżyły masakry. Jednak jedna z nich popełnia samobójstwo, a druga niespodziewanie pojawia się pod drzwiami Quincy i zadaje dziwne pytania...
Pamiętajcie, nic nie jest takie jakie się wydaje...

W książce zastosowany został zabieg naprzemiennych rozdziałów, retrospekcji i czasów współczesnych. Dlatego czytelnik poznaje wydarzenia sprzed masakry, jak i całą masakrę. Bardzo lubię tego typu rozwiązania, ponieważ mamy wgląd na całą sytuację. W tym przypadku poznajemy również prawdę razem z bohaterką, która powoli zaczyna coś sobie przypominać.

Nie wiem czemu, ale średnio polubiłam główną bohaterkę. Zastosowała u siebie wyparcie oraz nie pamięta całego wydarzenia. Kiedy czuje, że myśli idą w kierunku przeszłości i coś jednak sobie przypomina od razu bierze tabletkę, upija się, albo (najczęściej) jedno i drugie. Nawet nie stara się spróbować poznać prawdy. Muszę zaznaczyć, że w całej sprawie było wiele niejasności i do końca nie została rozpracowana. Quincy zachowuje się dziwnie, ma pewne skłonności, których nie będę zdradzać, a swoje uczucia ukrywa za grubym murem.

Sam, czyli druga ocalała jest jej przeciwieństwem, ona dalej żyje tym wydarzeniem. To znaczy pogodziła się z nim i nie ma oporów przed mówieniem o nim. Stara się wydobyć z Quincy uczucia, pomóc jej w odzyskaniu pamięci. Jej metody nie są konwencjonalne i czasem wprawiają czytelnika w przerażenie, ale są skuteczne. Tak naprawdę nie wiadomo co nią kieruje i jakie ma zamiary, jest po prostu dziwna.

"Ocalałe" to dobry thriller, trzyma czytelnika w napięciu. Chociaż takiego zakończenia się nie spodziewałam, to nie wydaje mi się aż tak bardzo zaskakujące.
Jeżeli mam porównywać "Ocalałe" z "Lokatorką" (recenzja) i "Grzesznicą" (recenzja wkrótce), a muszę przyznać, że inaczej nie mogę, muszę je porównać. Wiecie, wydawnictwo wszystkie trzy reklamowało jako "książka roku", to "Ocalałe" stawiam na trzecim miejscu. Nie jest najgorsza, ale też nie było to coś wybitnego, to taki średniaczek. Quincy bardzo irytująca, a niektóre wydarzenia były bardzo przerysowane.
To moja opinia, każdy może mieć własną, także nikogo nie zniechęcam do czytania.

Moja ocena: 6/10
Czytaj dalej

Nowości czerwiec + podsumowanie czytelnicze miesiąca

Jest początek miesiąca, więc tradycyjnie miesiąc zaczynam od podsumowania i pokazania Wam swoich nowości. Zapraszam do oglądania.
Moja biblioteczka powiększyła się o 12 nowych książek. Czy to dużo, czy mało to już sami oceńcie. Powiem tylko tyle, że sama kupiłam jedynie 4 za sprawą promocji na stronie księgarni dadada.pl, a były to:
David Haskell "Ukryte życie lasu", John Galsworthy "Posiadacz", Louisa May Alcott "Małe kobietki" i Wilkie Collins "Córki niczyje".
Do recenzji dostałam:
Anna Kmińska "Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz" i Małgorzata Sobieszczańska "Drugi koniec świata" - Wydawnictwo Literackie
Przemysław Piotrowski "Radykalni. Terror" - Wydawnictwo Videograf
Kuba Wojtaszczyk "Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica? - Wydawnictwo Akurat
Mariusz Koperski "Po własnych śladach" - Wydawnictwo Astraia
Jill Santopolo "Światło, które utraciliśmy" - Wydawnictwo Otwarte
Ann Patchett "Dziedzictwo" - Wydawnictwo Znak
Anne B. Ragde "Raki pustelniki" - Wydawnictwo Smak Słowa
A tak przedstawia się przesyłka z finalnym egzemplarzem "Wandy" 😍 Oprócz książki dostałam takie piękne zdjęcie, a książka dodatkowo była z dedykacją od autorki! ❤ Piękne prawda?
Kolejna nowość to moje zamówienie z Epikpage, czyli zakładki magnetyczne! Uwielbiam je, moja kolekcja jest już spora. Jeżeli jeszcze ich nie macie, to zachęcam do zakupu!
To jest już mój stosik z biblioteki. Tak, chociaż mam prawie 150 książek do przeczytania na półkach to jeszcze chodzę do biblioteki. Wypożyczyłam jedynie 5, czyli wcale nie tak dużo, dodatkowo są cienkie, więc szybko je przeczytam ;) A wypożyczyłam:
Agnieszka Wójcińska "Mur. 12 kawałków o Berlinie", Oscar Wilde "Portret Doriana Graya", John Steinbeck "Zima naszej goryczy" i Sy Montgomery "Podróż różowych delfinów".
W czerwcu udało mi się przeczytać 10 książek. Nie jest to może bardzo zachwycający wynik, ale jeszcze jest okej ;)
1. Dan Brown "Kod Leonarda da Vinci" 8/10
2. Ann Patchett "Dziedzictwo" 9/10 recenzja
3. Leslye Walton "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" 8/10
4. Anna Kmińska "Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz" 9/10 recenzja
5. M.L. Stedman "Światło między oceanami" 9/10
6. Sarah J. Maas "Korona w mroku" 9/10
7. Janina Lesiak "Wspomnienie o Cecylii smutnej królowej" 6/10
8. Rick Riordan "Ostatni Olimpijczyk" 8/10
9. Konrad Oprzędek "Polak sprzeda zmysły" 7/10
10. Christian Jacq "Pojedynek magów" 6/10

Ilość stron przeczytanych w miesiącu: 3145

Jak Wam się podobają moje nowości? Czytaliście coś z wymienionych tu książek?
Czytaj dalej

Nowości maj + podsumowanie czytelnicze miesiąca

Nadszedł czas na podsumowanie maja. Sama nie wiem kiedy ten miesiąc zleciał, wydaje mi się jakby tydzień temu była majówka, a już mamy 1 czerwca. Trochę nowości mi przybyło, także zapraszam na dalszą część posta.
Wczoraj przybyło do mnie zamówienie z drogerii ezebra. Skusiłam się na kilka maseczek, krem do twarzy, kamuflaż z Catrice, proszek do mycia zębów Eucryl chusteczki odświeżające i zapiętki.
Z książkami trochę zaszalałam. Moją biblioteczkę zasiliło 21 książek, z czego 6 dostałam do recenzji. Zacznę może od tych:
"Cabin Porn", Anne B. Radge "Ziemia kłamstw" od Wydawnictwa Smak Słowa
"Nela i skarby Karaibów" - Wydawnictwo Burda Książki
Krzysztof Koziołek "Góra Synaj", Paulina Świst "Prokurator", Erling Kagge "Cisza" od Wydawnictwa Muza
Zakupy robiłam tylko w dwóch księgarniach i to po bardzo niskich cenach. Pierwsze zamówienie z księgarni dadada.pl, która aktualnie ma wiele książek w wyprzedaży (polecam!): Charles Dickens "Maleńka Dorrit", Eliza Orzeszkowa "Pamiętnik Wacławy", Maria Rodziewiczówna "Lato leśnych ludzi", Józef Piłsudski "Myśli i wypsknięcia", Charlotte Brontë "Shirley", Marie Rutkowski "Pojedynek" i "Zdrada" oraz Lindsey Stirling "Jedyny pirat na imprezie".
Kolejne książki zamówiłam w księgarni aros.pl: Charles Disckens "Dawid Copperfield" tom I i II, "Opowieści Wigilijne" tom I i II, "Little Dorrit", George R.R. Martin "Starcie królów" i Jane Austen "Pride and Prejudice".
W bibliotece byłam dwa razy. Nie było za dużo interesujących książek (i bardzo dobrze!), dlatego wypożyczyłam jedynie cztery: Anna Lange "Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu", Christian Jacq "Zakazana księga" i "Złodziej dusz" oraz Leslye Walton "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Levander".

W maju przeczytałam 10 książek, co uważam za dość dobry wynik, a jeszcze bardziej zadowalający jest fakt, że przeczytałam 6 książek z półek :D
1. JP Delaney "Lokatorka" 8/10 recenzja
2. George Orwell "Rok 1984" 9/10
3. Christian Jacq "Zakazana księga" 7/10
4. Erling Kagge "Cisza" 8/10 recenzja
5. Paulina Świst "Prokurator" 5/10 recenzja
6. Christian Jacq "Złodziej dusz" 7/10
7. "Nela i skarby Karaibów" 7/10
8. Józef Piłsudski "Myśli i wypsknięcia" 7/10
9. "Cabin Porn" 8/10
10. Jakub Małecki "Odwrotniak" 8/10

Książki w maju trzymały w miarę równy poziom, jednak zdecydowanie najlepszą z nich okazał się książka Georga Orwella "Rok 1984". Niestety trafił mi się trochę buble w postaci "Prokuratora".
Ilość stron przeczytanych w miesiącu: 2617

Czytaliście może coś z prezentowanych w tym poście książek? Może Was coś szczególnie zainteresowało?
Czytaj dalej

JP Delaney - Lokatorka

Już 14 czerwca będzie miała premierę książka "Lokatorka" JP Delaney. A jeśli już teraz chcecie dowiedzieć się czegoś o niej więcej, zapraszam Was na przedpremierową recenzję.
Emma i Simon poszukują mieszkania. Zupełnie żadne nie przypada im do gustu, agent proponuje im prawie spełnienie ich marzeń - dom przy Folgate Street 1 z wszelkimi wygodami i z niską opłatą. To bardzo nowoczesny dom, dominuje w nim biel - a raczej to jedyny jego kolor - jest sterowany za pomocą nowoczesnej technologii, m.in. rozpoznaje twarz właściciela, ustawia wodę w prysznicu na ulubiony poziom użytkownika, czy dostosowuje światło do pory dnia i roku. Ale jest jeden haczyk. A raczej kilkadziesiąt. Umowa to tak naprawdę test psychologiczny, mający na celu poznanie nowego lokatora. Zawiera również pewne wymagania wobec mieszkańców. Muszą dbać o dom, wymaga samodyscypliny i wielu wyrzeczeń. A chętnych na nie jest sporo. Właściciel Edward Monkford sam wybierze lokatorów.
Jane, również chce zmienić mieszkanie i jej też agentka zaproponowała dom przy Folgate Street 1. Obie kandydatury przeszły, dlatego Emma i Simon oraz Jane zostają nowymi lokatorami, z tym że Emma umarła już kilka lat temu, a dokładniej w tym właśnie domu. Teraz Jane postanawia odkryć tajemnicę jej śmierci, bo czuje, że to jednak nie był wypadek, ale czy i jej nie grozi niebezpieczeństwo? Obie kobiety łączy to, że są po ciężkich przeżyciach i wyglądają niemal identycznie, czy to tylko przypadek?

Główni bohaterowie to bardzo silne postacie. Emma umie sobie w życiu poradzić, chociaż na pierwszy rzut oka wcale tak się nie wydaje. Jane jest stanowcza i nie da się jej zbyć byle pretekstem. Edward to postać dość złożona. Ukrywa swoje uczucia pod maską profesjonalizmu i niedostępności. Chce wszystko kontrolować i nie znosi sprzeciwu. Nie lubi pogadanek bez sensu, a od razu przechodzi do rzeczy.
Całość trochę przypomina mi Greya, a raczej sam Edward: od wyglądu głównych bohaterek, przez kontrolę i inne rzeczy, których nie będę wymieniać, aby nie psuć Wam czytania.

Książka napisana jest zarówno od strony Emmy, jak i Jane. Rozdziały o nich są przeplatane, ale nie burzy to ciągłości czytania. Język jest idealny, dlatego książki się nie czyta, a wręcz płynie.

"Lokatorka" to bardzo dobrze napisany thriller psychologiczny. Trzyma w napięciu i powoduje, że chcesz rozwikłać główną zagadkę już od razu, dlatego nie możesz się oderwać. To zdecydowanie najlepszy thriller psychologiczny jaki czytałam w ogóle.
Polecam!

Moja ocena: 8/10
Czytaj dalej

Nowości kwiecień + podsumowanie czytelnicze miesiąca

Początek nowego miesiąca to tradycyjnie podsumowanie miesiąca, także zapraszam :)
Rossmann
Zacznę od kosmetycznych nowości, czyli promocji -49%, czy jak kto woli -55% w Rossmannie :) Może nie uwierzycie, ale nawet nie byłam w sklepie, tylko o godzinie 00:00 zrobiłam zakupy w sklepie internetowym i takim sposobem ominęły mnie te kilometrowe kolejki :D a dodatkowo załapałam się jeszcze na promocje z dnia poprzedniego :D Zakupy skromne, kupiłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy lub mniej potrzebne (czyt. pomadki).
Moje książkowe nowości nie są jakieś duże, bo przybyło mi 5 książek, z czego nie kupiłam ani jednej! Wiem, sama jestem w szoku. Wszystkie książki przedstawione na zdjęciu to egzemplarze recenzenckie od wydawnictw:
Maciej Siembieda "444" od wydawnictwa Wielka Litera
Jørn Lier Horst "Kluczowy świadek" od Smak Słowa
Noah Strycker "Rzecz o ptakach" i Benedict Wells "Koniec samotności" od wydawnictwa Muza
JP Delaney "Lokatorka" wydawnictwo Otwarte
Byłam również w bibliotece, a przyniosłam:
Christian Jacq "Przeklęty grobowiec", Elena Ferrante "Historia nowego nazwiska", Jakub Małecki "Odwrotniak", Dan Brown "Kod Leonarda da Vinci" i George Orwell "Rok 1984".
W kwietniu przeczytałam 12 książek, to dobry wynik i jestem bardzo zadowolona.
1. Rupi Kaur "Milk and Honey" 4/10
2. J.M. Barrie "Peter Pan" 6/10
3. Dominik Szczepański "Na oceanie nie ma ciszy" 8/10
4. Charles Dickens "A Christmas Carol" 7/10
5. George Harrar "Sieć podejrzeń" 7/10 recenzja
6. Jennifer L. Armentrout "Obsydian" 6/10
7. Christian Jacq "Przeklęty grobowiec" 7/10
8. Maciej Siembieda "444" 8/10 recenzja
9. Elena Ferrante "Historia nowego nazwiska" 8/10
10. Mechthild Gläser "Strażniczka książek" 6/10
11. C.S. Lewis "Lew, czarownica i stara szafa" 7/10
12. Noah Stycker "Rzecz o ptakach" 7/10

Najlepsze książki miesiąca to: "Na oceanie nie ma ciszy", "444" i "Historia nowego nazwiska".
Najmniej mi się podobała "Milk and Honey".
Przeczytałam trzy książki po angielsku z czego bardzo się cieszę.
Ilość stron przeczytanych w miesiącu: 3895

Czytaliście może coś z tych książek? Może coś Was szczególnie zainteresowało?
Czytaj dalej

Tarryn Fisher - Mimo moich win

Wreszcie przechodzę do recenzji książek, które przeczytałam w grudniu. Niestety nie uda mi się ich wszystkich zrecenzować przez... dwa dni :D a miałam zamiar uporać się z nimi do końca roku.
"Mimo moich win" chyba nie muszę Wam przedstawiać. Książka miała niebywałą reklamę, włączając to filmiki i sesje zdjęciowe. Czy mi się podobała? Zapraszam na recenzję.
Olivia to młoda kobieta, która nie może zapomnieć o swoim pierwszym chłopaku Calebie. Poznali się na studiach i od tej pory byli razem. Kiedy przypadek sprawia, że się spotykają jej jakby już nieco wygasłe uczucie powraca. Dodatkowo okazuje się, że Caleb jej nie pamięta, bo stracił pamięć w wypadku. Chociaż dziewczyna nieco się opiera, to daje się znowu ponieść uczuciu. Niestety na drodze do ich szczęścia staje dziewczyna Caleba Leah, która tak łatwo nie odpuszcza...

Książka napisana jest dość dobrze. Nie jest to dość zawiły język, chociaż autorka mogłaby trochę darować sobie te wzniosłe uwagi, metafory i inne przenośnie, które kojarzą mi się tylko z literaturą klasy B (jak mogą być filmy, to czemu też nie książki?) i bardzo mnie denerwują.

Kreacja bohaterów jest dość dobra - pod względem metodycznym. Każda osoba z tej trójki ma silny charakter i nie da sobie w kaszę dmuchać. Niestety, co jest dobre na papierze nie odzwierciedla tego w rzeczywistości.
Wszyscy oni mają coś z głowami, każdy psychiatra to powie. Olivia lubi śledzić ludzi, to typ osoby dla której sąd wyznacza zakaz zbliżania się. Ta jej miłość powoduje, że zaczyna się bardzo nakręcać na jeden temat co doprowadza do obsesji. Można tłumaczyć, że to własnie miłość doprowadziła ją do takiego stanu, ale nie wszystko tym można tłumaczyć. Kiedy Caleb jeszcze na studiach spotyka się z innymi dziewczynami, ona doprowadza do zerwania, nie licząc się z nikim i niczym. Jest pyskata, ma poczucie humoru i jej wypowiedzi są bardzo sarkastyczne. Lubię takie główne bohaterki, ale nie w takim wydaniu. Olivia jest po prostu aż zanadto agresywna.
Caleb, nie będę Wam spojlerować, ale to niezły gagatek. Kłamie w żywe oczy, manipuluje ludźmi, ma przerośnięte ego. Jest zadufany w sobie, uważa że tylko spojrzy i już wszyscy mu się będą kłaniać i spełniać jego życzenia. Oczywiście autorka stara się pokazać, że tak naprawdę jest inny, a to tylko taka jego zewnętrzna powłoka oraz że przeszedł przemianę, ale ja myślę, że jest zupełnie inaczej.
Leah kreowana jest tu na taki ciemny charakter. Ma na sumieniu m.in. włamanie i zniszczenie mieszkania Olivii. Można jej żałować, bo przecież ta wredna małpa odbiła jej chłopaka! Niestety ona też potrafi manipulować ludźmi i wykorzystywać ich do własnych celów, a potem wyrzucić jak niepotrzebnego śmiecia. To niezła aktorka, o czym można było się przekonać na sali sądowej, a jaka była tuż po rozprawie.

Z tą tytułową winą, to Olivia miała się przyznać przed samą sobą, że to z jej winy rozpadł się jej związek z Calebem. Oczywiście, w wielu wypadkach tak właśnie jest, ale myślę, że oboje ponoszą winę za to rozstanie.

Wiem, że wielu osobom podoba się ta książka, patrząc tylko na same oceny na lubimyczytać i pochlebne recenzje, mnie niestety lub stety nie. To są moje odczucia i moje zdanie na temat tej książki. Każdy może mieć inne, ale po prostu nie wiem co wszyscy w niej widzą.

Moja ocena: 5/10
Czytaj dalej

Fannie Flagg "Babska stacja"

Uwielbiam książki Fannie Flagg, ale jak dotąd nie czytałam jej kultowej powieści "Smażone zielone pomidory". Pod ich wpływem, można się przenieść nie tylko do Stanów, ale też i w czasie. Zazwyczaj pokazuje sielankowe miasteczka z lat 40-60tych, w których wszyscy się znają i gdzie każdy chce zamieszkać. Tym razem mamy inną powieść, chociaż też można ją podciągnąć pod idyllę.
Fannie Flagg powraca z nową, wciągającą, pełną humoru i rodzinnych tajemnic powieścią!
Jeden list wywraca do góry nogami uporządkowane życie Sookie i podważa wszystko, co wiedziała o sobie, swojej rodzinie i przeszłości. Bohaterka wyrusza w daleką podróż do Kalifornii, aby odkryć swoje korzenie. Poznaje niezwykłą historię temperamentnej i pomysłowej Fritzie, która w latach czterdziestych prowadziła wraz z siostrami stację benzynową, była także jedną z nielicznych cywilnych lotniczek. Wkrótce okazuje się, że te dwie tak różne kobiety łączy o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać...
Czy losy kobiet z Babskiej Stacji zainspirują Sookie do zmiany swojego życia?

Sookie Poole jest zapracowaną gospodynią domową przed sześćdziesiątką. Właśnie wydała ostatnią ze swych trzech córek za mąż (został tylko syn) i wreszcie ma czas na przyjemności. Mieszka na południu stanów gdzie każdy kontynuuje tradycje konfederackie. Opiekuje się swoją matką Lenore, z którą nie ma łatwego życia. Pomimo swojego podeszłego już wieku przewodniczy prawie wszystkim organizacjom w okolicy. Kiedy coś jej się nie podoba mówi to wprost, przez co już nie raz toczyła się sprawa w sądzie. Potrafi wydzwaniać do różnych ludzi z różnych stron świata, czy gazet. Jest dumna ze swojego rodu Simmonsów, który jak twierdzi wywodzi się z angielskiej rodziny królewskiej. Przez całe życie zmuszała swoją córkę do włączania się do różnych organizacji i odpowiedniego zachowania.
Życie Sookie wywraca się do góry nogami, kiedy dowiaduje się, że nie jest tą osobą którą myślała, że jest przez całe życie...

Książka jest poprzeplatana rozdziałami o Sookie i o rodzinie Jurdabralińskich z miejscowości Pułaski. Tak dobrze myślicie, to rodzina z Polski, chociaż nie wiem po co tak wymyślne nazwisko. Przed wojną i podczas niej prowadzili stację benzynową, a przez pewien czas zajmowały się nią córki z owej rodziny, dlatego nazywana była Babską Stacją. Najwięcej jest tu o losach najstarszej Fritzie, która przed wojną była akrobatką-pilotką w latającym cyrku. A podczas wojny przyłączyła się do WASP, czyli Kobiecych Sił Powietrznych. Podczas wojny miały one za zadanie transportować samoloty prosto z linii produkcyjnej w określone miejsca w kraju, gdzie przejmowali je żołnierze. 
Tak naprawdę można się w tych fragmentach dużo dowiedzieć jak kobiety były dyskryminowane. Ile siły musiały włożyć w swoją pracę. Jak długo musiały się uczyć lotnictwa, mechaniki, kiedy mężczyźni już po dwu miesięcznym kursie dostawali pozwolenie latania i wyruszali na wojnę. Często były obiektem drwin z ich strony, a one o wiele więcej umiały. Niekiedy żaden mężczyzna nie chciał wsiąść do pewnego typu samolotu, bo był dla nich za ciężki, a kobiety bez trudu się do nich przystosowywały.

Słyszałam wiele opinii, że autorka przedstawiła Polaków w złym świetle i nie szukała bardziej precyzyjnych informacji. Ja bym to inaczej ujęła. Ona pokazała co wiedzą amerykanie na nasz temat. Oczywiście głównie są to takie stereotypowe informacje jak: lubią kapustę, są pracowici, mili, dobrze grają na akordeonie. Chociaż był moment kiedy wiem na pewno, że autorka musiała zagłębić się w historię Polski, kiedy była wzmianka o tym, kiedy upadła Warszawa i skąd były wysyłane informacje w tym czasie - jestem pewna, że przeciętny Amerykanin tego nie wie.

Język, jak zawsze świetny, bez zarzutów, czyta się bardzo szybko, a przy końcu nie chce się opuszczać tego książkowego świata. Książka w bardzo wyraźny sposób pokazuje, że kobiety mogą robić w życiu co tyko chcą, ale są niedoceniane i dyskryminowane. Zdecydowanie warto przeczytać!

Moja ocena: 8/10
Czytaj dalej