Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jakub Małecki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jakub Małecki. Pokaż wszystkie posty

Jakub Małecki - Ślady

Recenzowałam na blogu inną książkę Jakuba Małeckiego "Dygot", która bardzo, ale to bardzo mi się spodobała (recenzję możecie przeczytać tutaj). Byłam pod jej wielkim urokiem i musiałam sięgnąć po kolejną książkę tego autora. Pewnie już wiecie, że również "Ślady" bardzo mi się podobały jeżeli czytaliście podsumowanie roku. Zapraszam na recenzję.
Całym tłem powieści jest śmierć Tadeusza Markiewicza. Ginie on podczas wojny. Rozpoczyna się historia opowiedziana przez losy wielu ludzi. Wydaje się pozornie, że nie są oni zupełnie ze sobą związani, ale wraz z biegiem książki wszystko się wyjaśnia. Wszystkie koligacje między bohaterami są już poznane, a łącznikiem ich wszystkich jest właśnie Tadeusz.

Tadeusza poznajemy z perspektywy pocisku, a raczej tego, który tym pociskiem kieruje. On wie dla kogo jest przeznaczony jeszcze kiedy nie miał formy kuli. To On będzie przy nim w chwili śmierci. To na niego po raz ostatni spojrzy Tadeusz jako ludzka forma i po raz pierwszy jako dusza.
Kolejny jest Chwaścior. Pochodzi z Kwilna tak jak Tadeusz. Jest uważany przez całą społeczność za takiego niegroźnego głupka, który chodzi po wsi i opowiada bajeczki, wśród nich są przepowiednie, m.in. że będzie wojna, że Tadeusz zginie, jak kto zginie i wreszcie jak sam zginie i jak będzie wyglądać jego pogrzeb. Kiedy zaczynają się sprawdzać, ludzie chcą go zabić. To przykład takiego zacofania społeczności, pomieszania religijności z zabobonami, co już można było zobaczyć w "Dygocie".
Ludwik mieszka w Warszawie, tuż po wojnie żonę przygniata mur z cegieł. Eustachy chodzi z dziadkiem na wydmy w których mieszka smok i kiedyś zabrał Pawełka - brata dziadka. Eugenia - traci w wypadku samochodowym całą rodzinę, grzebie w ogrodzie zwierzęta potrącone w tym miejscu, kiedyś chce sama być tam pochowana. Franek - jako dziecko był światkiem śmierci pięciu osób po zatruciu metanolem, od tej pory codziennie ich widzi. Bartłomiej to syn Eustachego urodził się w ciszy, potem całe życie krzyczy. Andrzej ma halucynacje, kiedyś w Kwilnie zrobił coś złego i nie może o tym zapomnieć. Oskar od dziecka jest bardzo uporządkowany, jakaś niewidzialna siła ciągle go ściga, ma oszpecone pół twarzy. Teresa, jej ojciec i brat umarli przez zatrucie metanolem, opowiada nieznanej parze swoje niby zwyczajne życie. Julia wspomina dobre chwile ze swoim bratem Szymonem. Agata opiekuje się Irkiem, który jest sparaliżowany po wypadku samochodowym w którym zginęły dwie osoby. Klaudiuszc - wnuk Ludwika dziedziczy po nim działkę w Kiełpinie gdzie zginął Tadeusz, postanawia zamieszkać tu z żoną Julią. Bożena, córka Ludwika kiedyś modelka i aktorka teraz traci pamięć. Olo, kolega Klaudiusza, jedzie pociągiem i obserwuje starszą parę, nienawidzi wszystkich i wszystkiego. Starszy pan (ten z pociągu) cierpi po stracie żony. Tymoteusz syn Bożeny spotyka się z Agatą. Witold ma zdeformowaną twarz, od urodzenia mieszka w szpitalu. Bolek - Mój, tajemnicza siła, która kierowała kiedyś pociskiem jest teraz w nim. Jest inny niż wszystkie dzieci. Czuje wszystko co kiedykolwiek było na tej ziemi, wszystko co jest pod ziemią. Przywołuje zwierzęta i rozpoczyna koniec świata.

Bohaterowie mają w sobie coś innego, typu widzą różne rzeczy, czy je czują, przytrafiają im się różne tajemnicze zdarzenia, borykają się z ciężkimi do wyjaśnienia problemami. Kiedy przeczyta się całość, dojdzie się do wniosku, że wszystko jest ze sobą związane. Wszyscy są jakoś powiązani z Tadeuszem, chociaż nie żyje już od kilku, kilkunastu, czy kilkudziesięciu lat - w zależności od bohatera powieści - czy go znali, czy nie to i tak zostawił po sobie w nich ślad.
"(...) rozumie, że nieważne, ile będzie miał jeszcze kobiet, ile pieniędzy zarobi, ile krajów odwiedzi, ile przeczyta książek i ilu followersów zdobędzie na Instagramie, bo i tak zostanie po nim zaledwie kilka bladych śladów."
Co to za osoba, siła która kieruje losami bohaterów, torem pocisku, czy była w Bolku? Można tylko się domyślać, może to śmierć? A może jeszcze co innego.

Cała książka składa się z krótkich kilkustronicowych opowieści łączących książkę w całość. Dodatkowo zawiera wiele map, nie takich rysowanych, tylko prawdziwych map topograficznych.

To już kolejna książka tego autora, która mnie zachwyciła. Jest bardzo tajemnicza, nawet metafizyczna. Ciężko jest mi ubrać w słowa swoje odczucia, bo sama nie wiem jak je nazwać. Przez całą powieść czułam całą gamę uczuć, często bardzo skrajnych.
Książkę bardzo polecam, chociaż przyznam, że pewnie nie wszystkim się ona spodoba. Nie jest to książka lekka, którą można przeczytać od tak w wolnej chwili.

Moja ocena: 10/10 ulubione
Czytaj dalej

Nowości - grudzień + podsumowanie czytelnicze miesiąca

Grudzień zawsze obfituje w nowości. Nie tylko ze względu na Święta i mikołajki, a w moim przypadku za sprawą urodzin, które mam w tym właśnie miesiącu.
Taki oto ogromny prezent dostałam od siostry! Znalazły się w nim: szalik, czapka, masło do ciała, słodycze i tajemnicze paczuszki. Domyślacie się co może w nich było?
Oczywiście książki! :D Ale nie byle jakie, tylko takie, które znajdowały się na mojej liście "muszę je mieć!" :D Sarah J. Maas "Królowa Cieni", Carina Bartsch "Zima koloru turkusu", M.L. Stedman "Światło między oceanami", Jakub Małecki "Dżozef", Kristin Hannah "Słowik" i Ransom Riggs "Miasto cieni".
Kolejna grupa to nadal moje prezenty urodzinowe tym razem zbiorcze ;) Słodycze, ciepłe kapcie i kalendarz do kolorowania :)
Charles Dickens "Klub Pickwicka" To jedyna książka, którą sobie kupiłam w tym miesiącu. Od dawna o niej marzyłam, jeszcze w zapowiedziach i trafiła do mnie za sprawą promocji -50% na Znaku :)
Moje postanowienie noworoczne to ograniczyć wypożyczanie książek z biblioteki, dlatego jeszcze przed końcem roku wybrałam się do... biblioteki :D No, co? Postanowienie jest od nowego roku XD I tak się ograniczałam, bo wyniosłabym cały regał. W moje lepkie ręce trafiły: Anna Dziewit-Meller "Góra Tajget", Margaret Atwood "Serce umiera ostatnie", Huntley Fitzpatrick "Moje życie obok" i Anne Jacobs "W cieniu tajemnic".

W minionym miesiącu przeczytałam 13 książek. Przyznam, że trochę złapała mnie niemoc czytelnicza, a i przedświąteczny i świąteczny okres nie sprzyja czytelnictwu.
1. Tarryn Fisher "Mimo moich win" 5/10 recenzja
2. Éric-Emmanuel Schmitt "Intrygantki" 8/10
3. Kazuo Ishiguro "Okruchy dnia" 8/10
4. Gavin Extence "Lustrzany świat Melody Black" 7/10
5. Monika Sznajderman, Magdalena Budzińska "Jako dowód i wyraz przyjaźni. Reportaże o Pałacu Kultury" 5/10
6. Rick Riordan "Bitwa w Labiryncie" 8/10
7. Cassandra Clare "Miasto Zagubionych Dusz" 7/10
8. Anna Dziewit-Meller "Góra Tajget" 9/10
9. Agatha Christie "Morderstwo w Boże Narodzenie" 8/10
10. Kornel Makuszyński "Bezgrzeszne lata" 7/10
11. Sylvain Reynard "The Prince" 8/10
12. Cassandra Rocca "Wszystko przez ten Nowy Jork" 6/10
13. Jakub Małecki "Ślady" 10/10 ulubione

Najlepszymi książkami miesiąca okazały się "Góra Tjaget" i "Ślady", natomiast książki, które najmniej mi się podobały to "Mimo moich win" i "Jako dowód i wyraz przyjaźni".
Ilość stron przeczytanych w miesiącu: 3671

Jak widać mam spore zaległości w recenzjach, ale ciągle je próbuję nadgonić. Mam nadzieję, że ze stycznia wyjdę z czystym kontem.
Jak Wam się podobają moje nowości? Coś Was może szczególnie zainteresowało?
Czytaj dalej

Jakub Małecki - Dygot

Macie tak czasem, że chociaż książka bardzo Wam się podoba, to nie możecie sklecić o niej nawet jednego zdania, ale miałoby się chęć napisać o niej kilkustronicowe wypracowanie? Ja tak mam zazwyczaj kiedy książka jest świetna. I właśnie dzisiejsza książka taka właśnie jest. Nie będę ukrywać, że książka była rewelacyjna. Zapraszam na recenzję.
"Dygot" przedstawia losy dwóch rodzin: Łabendowiczów i Geldów na przestrzeni pokoleń, od czasów wojny do współczesności. Pierwsi są Jan Łabendowicz i Bronek Gelda. W życiu ich obu ważną rolę odgrywają przepowiednie i przekleństwa, które spadają nie tylko na konkretną osobę, ale i całe pokolenia. Jana wyklęła Niemka, którą miał bezpiecznie przewieźć do granicy. W efekcie tego rodzi mu się syn, inny niż wszyscy. Jest albinosem, którego całe społeczeństwo chce się pozbyć. W życiu Bronka ważna staje się przepowiednia cyganki. Jego córka zostaje dotkliwie poparzona. Losy obu rodzin stykają się za sprawą Wiktora i Emilii, niestety ich szczęście nie trwa długo, czy ich syn Sebastian wydostanie się z tego przeklętego koła?

Wiele osób uważa, że książka jest przecięta, o niczym i takie tam inne... Nie umieją oni dostrzec pewnych niuansów, piękna, wartości jakie ona przedstawia. "Dygot" jest pełny metafor, tak że trzeba by było poświęcić kilka lekcji języka polskiego, żeby je wszystkie wychwycić. Metafizyczne przeżycia są tam co chwilę. Magia przeplata się ze zwykłymi wydarzeniami dnia codziennego.
W życiu Łabendowiczów jest tego znacznie więcej. Są to prości ludzie ze wsi, którzy starają się tłumaczyć wszystko na swój sposób. Na przykład Jan "zbudował wojnę" - radio, które w momencie pierwszego włączenia nadawało komunikat o wojnie. Wiktor widzi różne rzeczy, których nie dostrzega zwykły człowiek. Widzi stwory, które wynurzają się o zmierzchu, czasem coś jest nieostre, pofalowane. Można to tłumaczyć jako wada wzroku, omamy, dostrzegalne kątem oka, kiedy światło się zmienia, ale czy do końca? Któż to może wiedzieć. Same postrzeganie albinizmu przez ludzi ze wsi jest bardzo zabobonna. Uważają, tak jak ludność w Afryce, że narządy takiego człowieka potrafią uzdrawiać.

"Życie zatacza koło, życie musi zatoczyć koło, inaczej się nie da. Ty siałeś krzywdę i krzywdę teraz zbierasz."

Życie Sebastiana jest jednym wielkim dowodem na to, że życie właśnie zatacza koło i to na niego przeszły wszystkie konsekwencje krzywd wyrządzonych przez przodków. Z wyglądu jest bardzo podobny do Jana, a końcowa scena jest tego kwintesencją.

Sama książka jest świetnie napisana. Nie można się od niej wprost oderwać. Język jest niby prosty, lecz poetycki. Można podziwiać kunszt pisarski autora. Nie wiem jak można z pozornie zwykłej historii stworzyć coś takiego.
Przez całą książkę starałam się dociec co to jest takiego ten "Dygot". Pierwsze co mi się nasunęło na myśl to - jest to życie. Dygot towarzyszy człowiekowi od pierwszej chwili. Nie jest to tylko fizyczny dygot, również wewnętrzny, psychiczny. Nawet nie wiecie jaką radość mi sprawiło, kiedy przeczytałam ten cytat:

"Życie to jest jeden, k****, wielki dygot."

"Dygot" polecam wszystkim bez wyjątku. To książka piękna, zabiera wszystkie myśli czytelnika, nawet kiedy jej nie czytasz. Po prostu nie sposób o niej nie myśleć. To zdecydowanie jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku, a może i najlepsza. Na pewno nie oddałam wszystkich moich myśli i odczuć tak jak trzeba, ale nie sposób ich ubrać w zdania. Jest to dowód, że polskie książki potrafią być genialne, trzeba tylko dostrzec taką perełkę, wśród pustych muszli.

Moja ocena: 10/10 ulubione
Czytaj dalej